Birra del Borgo - Hoppy Cat: cascadian dark ale czy black IPA?
Jakiś czas temu, rozmawialiśmy z przyjaciółmi o książkach, zastanawiając się co sprawia, że książka jest wybitna, że się do niej wraca pomimo tego, że raz już ją przeczytaliśmy? Nie wgłębiając się w szczegóły, wspólnie doszliśmy do wniosku, że to coś to... emocje. Emocje, które wywołuje w Nas czytanie danej książki. Oczywiście różna literatura, wywoła różne emocje. Ba, jednego czytelnika może wzruszyć podczas gdy drugiego kompletnie nie przejmie. Często wcale nie musi to być tzw. literatura wysoka. Książka wybitna, uzewnętrznia nasze odczucia. Wywołuje na naszej twarzy uśmiech, wyciska łzy, a w przypływie emocji sprawia, że ciskamy nią o ścianę! Książka wybitna w końcu, zmusi do zastanowienia, często sprawi, że popatrzymy na dany temat z innej perspektywy.
Dlaczego to piszę? A no dlatego, że po raz kolejny podobnie pomyślałem o piwie! Tak, piwo też może wywoływać emocje (nie mówię tu o kacu moralnym "dnia następnego") i poszerzać horyzonty. Co jakiś czas udaje się skosztować czegoś wybitnego. Czasami są to piwa, które genialnym profilem inspirują do eksperymentowania podczas warzenia w domu, a czasami piwa, których degustacja sprawia, że zastanowimy się nad jego recepturą, genezą powstania czy nomenklaturą stylów piwnych. Takim właśnie piwem okazał się dla mnie Hoppy Cat z włoskiego Birra del Borgo.
Birra del Borgo - Hoppy Cat
Piwo zostało uwarzone we Włoszech w kooperacji z niejakim Kenem Fisherem, który jest założycielem browaru Grateful Deaf Beer - ponoć największego w Portland. Hoppy Cat ma 5,8% alkoholu obj. a nachmielony został odmianą Simcoe, uzyskano 55 IBU.
Piwo zostało uwarzone we Włoszech w kooperacji z niejakim Kenem Fisherem, który jest założycielem browaru Grateful Deaf Beer - ponoć największego w Portland. Hoppy Cat ma 5,8% alkoholu obj. a nachmielony został odmianą Simcoe, uzyskano 55 IBU.
Piwo ma barwę rubinowo-brunatną, piana tworzy się z łatwością, ładnie zdobi szkło i redukuje się do cienkiej warstewki.
Po otwarciu butelki nasze nozdrza od razu atakuje chmiel. W głównej mierze mamy cytrusy, ale takie zielone, niedojrzałe, wyczuć można też trochę żywicy. W tle delikatne muśnięcie słodów, kojarzące się z ciemnym słodkim pieczywem.
W smaku piwo jest niezwykle fajnie ułożone. Goryczka pojawia się już na początku i powoli wzrasta do poziomu średnio-wysokiego. Wyraźnie czuć cytrusy w postaci cytryn i limonki, a w tle lekki karmel, z tymże jakby trochę przypalony. Ale typowych nut od słodów ciemnych w tym piwie nie uświadczymy. W ustach po każdym łyku pozostaje posmak gryzionego albedo grejpfruta. Piwo niezwykle szybko znika ze szkła.
- cascadian dark ale: ciemne piwo (nie koniecznie czarne), o wybitnym charakterze chmielowym, bez wyraźnych nut pochodzących od słodów palonych
- black IPA: czarne piwo, o charakterze chmielowym, delikatny wpływ słodów ciemnych może być wyczuwalny: kawa, prażony słonecznik, ale bez wyraźnej popiołowej paloności.
Od wielu czołowych browarów słyszało się o dwojakim podejściu do tego stylu. Jak choćby To Øl ze swoim wybitnym Black Malts & Body Salts, w którym to smak kawy został wręcz podbity i z drugiej strony Black Maria, które w moim rozumowaniu wpisze się w styl cascadian dark ale. Podchodząc do tematu w ten sposób, rozróżnienie byłoby łatwiejsze, a i pewnie bardziej po myśli twórców stylu.
Dajcie znać w komentarzach co sądzicie o takim rozróżnieniu. Ma to jakiś sens?
A może sami zastanawialiście się nad tym konkretnym stylem piwa?
Spotkaliście się z jakimś innym przedstawicielem cascadian dark ale w moim rozumowaniu?
Komentarze
Prześlij komentarz