Hajer - Farorz i Zista
Dawno na blogu nie było nic od Hajera, ale chłopaki nie zwalniają kroku i w krótkim czasie pojawiły się dwa nowe piwa. Tym razem szerszej publiczności przedstawiono Farorza i Ziste, które to mają przywrócić wiarę w smak piwa. Byłbym w stanie uwierzyć w ten slogan, bo dotychczas nie zawiodłem się na żadnym piwie Hajera. I wiem, że błogosławieni są ci, którzy nie widzieli a uwierzyli, jednak podobnie jak mój imiennik o zwierzęcym nazwisku i zarazem bożyszcze polskich nastolatek: "do nieba nie chodzę bo jest mi nie po drodze" i uwierzę dopiero gdy osobiście sprawdzę... żenujące porównanie.
Na pierwsze ognie rzucony został Farorz czyli american stout z 14 blg, 5,5% obj. alkoholu i 45 IBU. Do chmielenia użyto odmian; Marynka, Columbus, Fuggles, Simcoe, Cascade.
Na pierwsze ognie rzucony został Farorz czyli american stout z 14 blg, 5,5% obj. alkoholu i 45 IBU. Do chmielenia użyto odmian; Marynka, Columbus, Fuggles, Simcoe, Cascade.
Czarne piwo nalewa się z ładną beżową pianą, która utrzymuje się do końca picia.
Aromat dominuje chmiel: mamy mieszankę słodkich cytrusów i żywicy. W tle nieśmiało przebijają się nuty palone.
W smaku również "american" odgrywa pierwszą rolę. Zielone, niedojrzałe cytrusy pojawiają się na początku tak jak średnia i przyjemnie grejpfrutowa goryczka. Typowe nuty stout-a są przykryte chmielem i wyczuwalne tylko po przełknięciu - na chwilę pojawia się gorzkie kakao i nuty mocno palonego ziarna kawy.
O Farorzu można by napisać krótko - dużo hameryki mało stout-u. Najważniejsze jednak jest to, że jest to cały czas dobre piwo, które pije się z przyjemnością. Jeśli szukacie dobrze nachmielonego trunku z ciemną, paloną proweniencją to Farorz będzie idealny.
Zista natomiast to white IPA - 15blg, 6% obj. alkoholu i 55 IBU, zastosowane chmiele to: Columbus, Progress, Fuggles, Citra, Simcoe.
Piwo nalewa się z ładną, białą i zdobiącą szkło pianą. Pierwsze jednak co zaskakuje to barwa, która jest właściwie bursztynowa i white IPA raczej nie przypomina. Ale nie czepiajmy się szczegółów.
Aromat jest złożony, w pierwszej chwili dominuje chmiel w postaci cytrusów, później pojawiają się słodkie owoce (poziomki?), a w tle delikatne nuty biszkoptowe.
To co mnie w tym piwie urzekło już po pierwszym łyku to niesamowity balans i co za tym idzie niesamowita przyjemność picia. Pojawia się lekka, biszkoptowa słodycz i po chwili średniej wysokości goryczka - grejpfrutowa, cytrusowa. Całość smakuje jak jakieś ciasteczko z musem z gorzkich pomarańczy. Szczerze pisząc, nie spodziewałem się, że White IPA może mnie jeszcze zaskoczyć. Zista jest zaskakująca i jest to dla mnie jedno z najlepszych piw Browaru Hajer.
Kolejny raz okazuje się, że kupując piwa z charakterystycznymi żółto-czarnymi etykietami możemy być pewni trunku dobrej jakości. Wiadomo, że gusta są różne, dla jednego będzie za gorzko, dla drugiego za słodko, a dla trzeciego po prostu za delikatnie, ale faktem jest, że Browar Hajer nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Zawsze możemy spodziewać się porządnie wykonanego piwa, bez wad, a znakiem rozpoznawczym stał się dobrze zbalansowany smak. Oby tak dalej! Może wkrótce we własnym browarze?
Komentarze
Prześlij komentarz