Brouwerij 't IJ - Paasij ... i ładna zima tej wiosny.
Nie wiem czy pamiętacie wielkanocny wpis z tamtego roku, ale w tym aura była zupełnie inna. Wtedy śniadanie jedliśmy na świeżym powietrzu, racząc się dedykowanym Gouden Carolus Easter Ale, teraz byłoby to zadanie tylko dla najtwardszych:
Piwo z wielkanocną predestynacją tym razem zapewniła moja siostra. przywożąc kilka buteleczek wprost z Holandii. Ku mojej uciesze nie były to jedyne przywiezione okazy!
Brouwerij 't IJ to browar z Amsterdamu (Ij - rzeka w Holandii), a Paasij to piwo w stylu helles bock/maibock czyli jasny koźlak, warzone jest raz w roku specjalnie na Święta Wielkanocne. Nazwa jest swoistą grą słów, z holenderskiego "paas ej" to jajko wielkanocne, a "ej" i "ij" wypowiada się tak samo. Mamy więc... no właśnie, czyli co mamy? "Wielkanocny Ij" wymawiany jak "wielkanocne jajko"?
Na etykiecie, charakterystyczny struś z logo browaru zastąpiony został przez pisankę. Ta, upiększona została kolorami flagi Amsterdamu - pomiędzy dwoma czerwonymi pasami, czarny pas z trzema krzyżami św. Andrzeja. Tak naprawdę te trzy krzyże skojarzyły mi się z "xxx" co niewątpliwie bardziej przypomina "stolicę rozpusty". Tak czy inaczej fajny pomysł, podoba mi się przemycanie w nazwach i grafikach lokalnych symboli i ciekawostek.
Paasij ma 7% alkoholu obj, a piwo uwarzone zostało z dodatkiem kolendry i lukrecji.
Barwa to głębokie złoto, piana obfita, długo utrzymuje się cieniutką warstwą.
Aromat jest dość wyraźny, mamy mieszankę ziołowo-przyprawowych drożdży i intensywnej kolendry. Lukrecji nie wyczułem... może dlatego, że tak naprawdę nie wiem jak pachnie?
Już po pierwszym łyku wiem, że mamy do czynienia raczej z mocnym i pełnym trunkiem. Piwo jest lekko słodkie, a pierwsze skrzypce graja słody. Gdzieś tam po chwili pojawia się kolendra i lekkie posmaki żółtych owoców, coś jak morele i mirabelki. Finisz to zaskakująco mocna i dość długo zostająca na podniebieniu ziołowo-drożdżowa goryczka, troszkę tępa w posmaku. Alkohol jest dobrze ukryty, ale piwo fajnie rozgrzewa i uderza do głowy.
Cóż, Paasij to kolejny dowód na to, że Holendrzy (podobnie jak Belgowie) jakoś inaczej postrzegają "orzeźwiające trunki na przywitanie wiosny". A mniej więcej tak właśnie zapowiedziano piwo na kontr-etykiecie. Piwo na pewno nie jest lekkie, a złudzenie orzeźwienia może dawać jedynie dość wyraźna goryczka. Według mnie jest to raczej idealny, niezapychający "rozgrzewacz", na którego ze względu na pogodę akurat miałem ochotę. Całość przez belgijski sznyt bardzo kojarzy się po prostu z dobrym blondem. Nie rzuca na kolana, ale pije się ze smakiem.
Z serii "Ciężkie życie piwnego blogera": Ja też, ja też... |
Komentarze
Prześlij komentarz