Hoppin' Frog Brewery - przegląd piw (panel degustacyjny Pub Absurdalna)

Amerykański Hoppin' Frog to jeden z tych browarów, którego butelki na sklepowych półkach tylko omiatam wzrokiem i obchodzę się smakiem. Cena gra tu kluczową rolę. Zdecydowana większość (a może wszystkie) butelek na polskim rynku to te o pojemności 0,75 litra, a ceny rzadko kiedy schodzą poniżej 70 zł za sztukę. Dlatego też panel degustacyjny organizowany tuż za miedzą, przez sklep Piwa Regionalne i Pub Absurdalna uznałem za doskonałą okazję do spróbowania większej ilości piw z tego, jakby nie było kultowego browaru.

Hoppin' Frog 


Dotychczas miałem okazję próbować tylko dwóch piw z Hoppin' Frog-a: B.O.R.I.S. the Crusher i D.O.R.I.S. The Destroyer - klasyki z bardzo wysokimi ocenami na ratebeer.com. I o ile DORIS bardzo mi smakował, o tyle B.O.R.I.S. to jakieś nieporozumienie zupełnie niekorespondujące z wysokimi notami. Na panelu miałem okazję sprawdzić czy moja butelka była jakaś wybrakowana czy też piwo faktycznie niczym nie urzeka.

Hoppin' Frog Brewery założony został w 2006 roku w Akron w stanie Ohio. Jak mówi właściciel i główny piwowar Fred Karm: nie oczekuję, że klienci będą pić moje piwa cały czas. Tworzę piwa na specjalne okazje, takie które trzyma się w lodówce i otwiera od czasu do czasu częstując przyjaciół. Co za tym idzie wiele piw spod ręki Karma to piwa o dużym ekstrakcie i dużej zawartości alkoholu, z wieloma dodatkami (które ponoć uwielbia), często leżakowane w drewnianych beczkach. Za tym wszystkim idzie niestety cena pojedynczej butelki, która ponoć nawet w Stanach uważana jest za wysoką. Ale jak mówi właściciel: wysokiej klasy piwa, dają za jednak stosunkowo niewielkie pieniądze poczucie luksusu i odrobinę czegoś specjalnego, co sprawia, że życie jest przyjemniejsze. Trzeba przyznać, że trochę prawdy w tym jest, a samo podejście dość oryginalne, ale podobne da się już zauważyć nawet na młodym, polskim rynku - czyt. browar BeerLab
Nazwa browaru częściowo pochodzi od ksywy Freda Karma - Frog (pol. żaba) . "Hoppin" - to już standard: jeden ze składników piwa ("hop" z angielskiego oznacza chmiel... jest jeszcze ktoś kto tego nie wie?), oznaczać ma umiłowanie do chmielu. Obecnie Hoppin' Frog Brewery uważany jest za jeden ze 100 najlepszych browarów na świecie. 

Jakie piwa zatem można było spróbować na panelu degustacyjnym i czy faktycznie wypadają tak luksusowo? 

Przygotowano dziewięć piw, prawdopodobnie są to wszystkie dostępne obecnie w Polsce. Piwa uszeregowaliśmy od jaśniejszych, słabszych i niby mniej ciekawych do prawdziwych mocarzy. Na pierwszy ogień poszło:


Teeny Tiny IPA Single Hop Motueka



Teeny Tiny to seria tak zwanych warek testowych single hop india pale ale. W założeniu piwa tej serii mają być bardzo pijalne, a charakteryzować ma je idealny balans pomiędzy stroną słodową i chmielem. Dotychczas ukazały się trzy różne Teeny Tiny: Chinook (zielony kapsel), Motueka (brązowy kapsel) i Experimental 07270. Piwa ma 16˚ Plato, 7% obj. alkoholu i 55 IBU. 

Jak nazwa wskazuje my mieliśmy butelkę z brązowym kapslem. 

Barwa złota, piwo jest mętne. Aromat średnio-intensywny, słodki. Z przody cytrusy, a w tle owocowe landrynki (owoce tropikalne) i karmel. W smaku podobne owoce, landrynki, dodatkowo pojawiają się nuty kwiatowe. Goryczka jest średniej wysokości, w posmaku nieco ziołowa - kojarząca się z jałowcem.

Piwo jest lekko słodkie, ale fajnie zbalansowane i skontrowane stonowaną goryczką. Pije się z przyjemnością.



Hopped Up Goose Juice Rye IPA


Farfocle wyraźnie widoczne
Kolejne IPA, tym razem jednak z dodatkiem żyta. Pierwotnie zostało uwarzone jako piwo domowe przez niejakiego Goosea - jednego z piwowarów browaru. Piwo ma 20,7˚ Plato, 7% obj. alkoholu i 60 IBU.


Piwo ma złotą barwę, jest bardzo mętne, w szkle pływa bardzo dużo białych farfocli, mało apetycznych.

Aromat to bomba owocowa: dużo słodkich cytrusów, melona i nuty tropikalne, przypomina świeży mus owocowy. W smaku piwo jest raczej wytrawne, ale landrynki i owoce (nie tak soczyste jak w aromacie) też zaznaczają swą obecność. Goryczka średnio-wysoka, cytrusowa.

Piękny, soczysty aromat zapowiadający potężne piwo i zupełnie przeciętny, niezaskakujący niczym smak. Tak w skrócie można by opisać to piwo.


Killa Vanilla Extraordinary IPA



India pale ale z dodatkiem lasek wanilii - a jakże! 16,6˚ Plato, 7,5% obj. alkoholu i 55 IBU

Aromat wanilii unosi się już po otwarciu butelki. Bardzo intensywny, słodki, z zamkniętymi oczami można by pomyśleć, że wąchamy świeżo rozciętą laskę wanilii. Po ochłonięciu w tle pojawiają się niuanse cytrusowe.
W smaku (jak we wszystkich dotychczasowo pitych piwach) pojawiają się słodkie landrynki i karmel, wanilia ponownie dominuje. Finisz to wysoka i ostra w smaku grejpfrutowa, goryczka.

Piwo ma niesamowity i obezwładniający aromat, ale w smaku jest dość ciężkie i mało pijalne. Wanilia totalnie dominuje trunek i faktycznie jest extraordynarna. Oryginalne i raczej dla pasjonatów tej przyprawy.


Turbo Shandy Citrus Ale Bourbon Barrel Aged



Totalny odjazd czyli shandy (miks lemoniady i piwa) leżakowane w beczce po bourbonie. Pomysł szalony jak teorie Macierewicza, ale Hoppin' Frog jest przynajmniej frapujący. 14,3˚ Plato, 7% obj. alkoholu i 7,3 IBU


Piwo złote, klarowne. Aromat oranżady cytrynowej i taniego szampana. W tle niuanse drewniane. W smaku bardzo owocowe, słodkie, z nutami wanilii od beczki i bourbona na granicy autosugestii. Alkohol wyczuwalny, ale całość bardzo pijalna i przyjemna.


Trunek, który mało przypomina piwo, pijalne pomimo dużej zawartości alkoholu, trochę jak soczek. Dla beer geeków... którzy nie lubią piwa.


Kolejne piwo było łącznikiem pomiędzy "jasnym" a "ciemnym". W tym momencie wydawało się, że przechodzimy do kulminacji wieczoru.

Frosted Frog Christmas Ale



Piwo świąteczne, warzone sezonowo tylko na święta Bożego Narodzenia. Ale jak przystało także tutaj mamy potężne parametry: 20,1˚ Plato, 8,6% obj. alkoholu i 12 IBU. 

Barwa miedziana, piwo klarowne - pierwsze piwo naprawdę fajnie wyglądające.
Aromat to świąteczna bomba! Z jednej strony bardzo typowy: piernik, goździki, gałka muszkatołowa; a z drugiej zapach jest bardzo intensywny, słodki i przyjemny.
W smaku piwo jest bardzo ułożone i raczej wytrawne. Pełne piernika i przypraw, wspaniale komponują się tutaj cynamon, imbir, goździki i gałka muszkatołowa. W tle nuty suszonych owoców.

Bardzo zrównoważone, czuć, że dobór przypraw i ich ilości są doskonale zaplanowane, tworząc spójne piwo i jedno z najlepszych świątecznych jakie próbowałem. 


Tower Tuesday: Infusion A - Coffee Porter


Tower Tuesday to specjalna seria piwa z nietypowymi dodatkami, piwa warzone są w każdy wtorek. Pierwsze piwo z serii to właśnie Infusion A - Coffee Porter. Jest to piwo ze stałej oferty - Silk Porter - podkręcone jednak przez dodanie aromatów czekolady i masła orzechowego. No i dla mnie jest to pierwszy prawdziwy zgrzyt. Naprawdę dodatki aromatów w piwie są niezbędne?! 17˚ Plato, 6,2% obj. alkoholu i 26 IBU.

Muszę przyznać, że zapach mimo wszystko jest bardzo przyjemny i od razu kojarzy się z najbardziej odjechanymi trunkami takimi jak Jellow Belly czy Noa Pecan Mud z Omnipollo. Dużo słodkiej kawy, a do tego orzechy, budyń czekoladowy i wanilia. Słodziutkie i przyjemne jak Troskliwe Misie. 
W smaku za to Hoppin' Frog przenosi nas do zupełnie innej bajki. Piwo owszem jest kawowe i czekoladowe, ale za to wytrawne i stosunkowo lekkie. Bardzo pijalne .

Aromat to taka słodziutka opowiastka dla dzieci, a smak to poważna historia dla dojrzałych piwoszy. Bardzo smaczne i zaskakujące piwo. Znowu minusem jest dodanie aromatów (sztucznych, naturalnych - nieważne!) i przez to podbicie zapachu, którego chyba standardowymi metodami nie da się uzyskać - także skojarzenie z piwami browaru Omnipollo jest jak najbardziej na miejscu. Fakt, że aromat jest bardzo przyjemny, ale wydaje się wręcz nienaturalny dla piwa. Wolałbym chyba mniej "fajerwerków", ale bez dopalaczy. 



B.O.R.I.S. The Crusher RIS



W końcu przyszedł czas na russian imperial stout-y i pierwsze piwo, które już miałem okazję próbować... i nie zachwyciło mnie. Byłem ciekaw jak będzie tym razem.

Piwo legenda, zdobyło mnóstwo nagród, na wielu (także międzynarodowych) konkursach, m.in. złoty medal na World Beer Cup 2012 w swojej kategorii, a to w końcu największy na świecie konkurs piw rzemieślniczych. B.O.R.I.S. The Crusher kilkukrotnie wybierane było najlepszym piwem stanu Ohio. 25,3˚ Plato, 9,4% obj. alkoholu i 60 IBU. 


Barwa czarna, piana mało intensywna, szybko redukująca się do obrączki. Aromat zdominowany jest sosem sojowym i nutami palonymi. W tle chmiele.
W smaku piwo jest wytrawne, z bardzo wysoką palonością i gorzką kawą. Goryczka wysoka. Alkohol wyczuwalny.

Musze przyznać, że jest to jeden z niewielu RIS-ów o którym nie ma co napisać. Piwo prezentuje sobą zaskakująco mało, na pewno duży wpływ miało tutaj utlenienie. Nie ma w nim nic z gładkości, której można by spodziewać się po płatkach owsianych, miażdżyć też za bardzo nie ma czym. Nie mam pojęcia co spowodowało tak wysokie oceny na ratebeer.com i nagrody? Można by przypuszczać, że czas i złe warunki przechowywania i/lub transportu ze Stanów. Stąd nieprzyjemne nuty utlenione. Niestety na etykiecie nie ma informacji kiedy piwo zostało zabutelkowane, ani też daty przydatności do spożycia. Nie pozostaje nic jak po prostu kiepsko ocenić piwo - bo niczym szczególnym się nie wyróżnia. Niedosyt jednak pozostaje, chciałbym spróbować świeżą butelkę. 




B.O.R.I.S.The Crusher RIS Rum Barrel Aged



Wersja B.O.R.I.S. leżakowana w beczkach po rumie. Po kolejnym spróbowaniu wersji podstawowej entuzjazm na wersje leżakowane opadł. 25,3˚ Plato, 9,4% obj. alkoholu i 60 IBU - parametry niby te same, choć po leżakowaniu można spodziewać się przecież większej zawartości alkoholu. 

Piwo jest tak naprawdę jeszcze trudniejsze w odbiorze niż podstawowy B.O.R.I.S. Co prawda aromat i smak został wzbogacony o wyraźne nuty drewna i rumu, ale całą przyjemność zabija potężny i ordynarny alkohol. Jeśli dodamy do tego mało wyszukane i pustawe piwo bazowe to okazuje się, że otrzymujemy mało pijalny, agresywny, nieułożony i alkoholowy trunek.

Jeśli spodziewacie się dobrego piwa, nawet mocnego (a czego tutaj się spodziewać?!), to będziecie zawiedzeni ... ale gdyby podejść do trunku jak do mocniejszych alkoholi (rum, whisky, cognac) mogłoby być znośne. Otworzyć, przelać do karafki i sączyć po kieliszeczku zimowymi wieczorami.


D.O.R.I.S. The Destroyer Double RIS



Drugie piwo, które miałem okazje próbować i było niczego sobie. D.O.R.I.S. to podkręcona wersja B.O.R.I.S. -a, ciemniejsza, bardziej nachmielona, mocniejsza. Co ciekawe piwo jest chmielone na zimno. Podobnie jak młodszy brat zdobyło wiele nagród. 27,5˚ Plato, 10,5% obj. alkoholu i 70 IBU.

Piwo ma nieprzejrzyście czarna barwę, w szkle wydaje się gęste. Piana jest brązowa i ładna. 
Aromat jest intensywny, mamy mieszankę nut mocno palonych, gorzkiej czekolady. W tle suszone owoce i sos sojowy. 
Piwo atakuje kubki smakowe jak Ryszard Petru polskiego prezydenta. Jest słodkie, z mnóstwem gorzkiej czekolady i nutami mocno palonej kawy. Goryczka średnio-wysoka, alkohol wyraźny, a z czasem przeszkadzający. 


Wydaje mi się, że wersja, którą piłem wcześniej była lepiej ułożona i mniej alkoholowa. Piwo jest całkiem potężne, całkiem smaczne, ale lepiej je odłożyć na dłużej w celu ułożenia alkoholu. 


Po panelu degustacyjnym z takimi mocarzami troszkę szumi w głowie, 5 piw na 9 miało powyżej 20˚ Plato! Jaki obraz browaru Hoppin' Frog wyłania się po degustacji? W gruncie rzeczy nie najlepszy, myślę, że każdy z pięciu uczestników panelu miał większe oczekiwania, szczególnie jeśli chodzi o imperialne stouty. Warty uwagi są na pewno Frosted Frog Christmas Ale, Tower Tuesday: Infusion A - Coffee Porter i Teeny Tiny IPA Single Hop Motueka. Wyróżnić jeszcze można by D.O.R.I.S. The Destroyer Double RIS, ale tutaj radziłbym poleżakować trochę butelkę, a i tak nastawić się na mocno alkoholowe doznania. Aromatem czarują i zabijają Hopped Up Goose Juice Rye IPA i Killa Vanilla Extraordinary IPA, ale czy to wystarcza by wydawać te kilkadziesiąt złotych za butelkę? Reszta jest nie godna uwagi i nie małych pieniędzy.

Tak czy inaczej udziału w panelu nie żałuję, tak naprawdę kolejna "zasłona zajebistości" została zrzucona z amerykańskiego browaru - a to też przecież ciekawa nauka. A z drugiej strony istnieje duże prawdopodobieństwo, że te same piwa próbowane świeższe (czyt. w Ameryce) mogą smakować znacznie lepiej. Niestety długiego transportu i polskich przepisów celnych dystrybutorzy nie ominą. 


P.S. Jak powszechnie wiadomo Absurdalna to koszmar blogerów jeśli chodzi o robienie zdjęć, także przepraszam za ich słabą jakość.


Komentarze

Popularne posty