PINTA - takAHaka! i Hornbeer - Happy Hoppy Viking na zakończenie tygodnia

Ostatnimi czasy omijam 90 % piwnych premier, czuję, że rynek trochę przechodzi obok mnie. Śledzę z wypiekami na twarzy to co dzieje się w polskim piwnym światku, jednak muszę obejść się smakiem. Do wyjścia do pubu skłoniło mnie pojawienie się kolejnego (trzeciego) piwa z serii "Pinta miesiąca", tym razem jest to takAHaka! czyli Double Chocolate Orange&Exotic New Zealand Haka Black IPA. Dość prowokacyjna nazwa stylu, prawda? "Pinta miesiąca" to projekt Browaru PINTA, który ma na celu wypuszczanie raz w miesiącu eksperymentalnego, udziwnionego i zaskakującego piwa. Jednorazowo przygotowane jest do 100 beczek piwa, które dostępne jest tylko w wybranych pubach. Czyli takie rarytasiki, które na szczęście trafiają niemalże pod mój nos, bo do obydwu multitap-ów w Tychach. Swoje kroki skierowałem do Wielokranu, po ciężkim dniu i w ogóle całym tygodniu miło było odsapnąć ze szklanką dobrego piwa w ręku. 



Pinta - takAHaka!


[Wikipedia: Haka – zbiorcza nazwa rytualnych, tradycyjnych prezentacji taneczno-wokalnych, wykonywanych w rejonie Oceanu Spokojnego, szczególnie na Nowej Zelandii przez Maorysów.]

Piwo miało swoją premierę na Beer Geek Madness 2. Trzeba przyznać, że przy przygotowaniu tego trunku Pinta nie przebierała w środkach. Po świeże szyszki chmielu Nelson Sauvin wybrano się osobiście do Nowej Zelandii. Do warzenia wykorzystano lód z nowozelandzkiego lodowca Fox Glacier - co prawda jest to raczej zabieg marketingowy czy symboliczny, bo w kotle znalazły się śladowe ilości. Dodatkowo zarówno na etapie warzenia jak i leżakowania dodano w sumie kilkadziesiąt kilogramów  świeżych owoców: ananasów, kiwi, liczi, a także skórki pomarańczy i limonki. takAHaka! ma 19,1° Plato i 7,3 % alk. objętościowo. Czyż to wszytko nie brzmi wspaniale?! 

Cała wyprawa została uwieczniona i przedstawiona w poniższym filmie: 



takAHaka! ma ciemno-brunatną barwę, piana jest ładna i zdobi szkło. Aromat nie powala, dominują ciemne słody, mamy mieszankę nut czekoladowych i kawowych. W tle delikatnie majaczą słodkie cytrusy, a po ogrzaniu pojawiają się "zielone" nuty chmielu. W smaku też niestety nie jest jakoś zniewalająco. Ciemne słody, lekka paloność i wysoka, lekko piekąca przełyk goryczka. Każdy łyk pozostawia długi łodygowo-kawowy posmak.


Obiecywałem sobie na prawdę dużo po tym piwie, już samo przeczytanie "stylu piwa" powoduje wzmożoną działalność ślinianek. Niestety spotkał mnie zawód. Piwo pije się w sumie całkiem nieźle, jednak nie jest tak wykręcone jak przypuszczałem. Owoce nie grają pierwszych skrzypiec. Nie wykorzystano tutaj według mnie ani potencjału nowozelandzkich chmieli, ani owoców. 



 Hornbeer - Happy Hoppy Viking

Piwa z tego duńskiego browaru rzadko pojawiają się w Polskich pubach, więc ta pozycja od razu przyciągnęła mój wzrok. 

Happy Hoppy Viking to Imperial IPA i najmocniej chmielone piwo od Hornbeer. Chmiel dodawany był nie tylko na zimno, ale także w trakcie leżakowania piwa. Piwo ma 9,3% alkoholu obj, i zmierzone 93 IBU. 


Barwa bursztynowa, piwo jest idealnie klarowne. Aromat masakruje nozdrza! Jest wybitnie chmielowy, słodki i owocowy, tak jakby wąchać świeżą mieszankę owoców tropikalnych. Po ogrzaniu na wierzch wychodzą bardziej nuty żywiczne i sosnowe. Tło stanowi karmel. W smaku piwo jest niezwykle pełne, gęste i zaklejające, Miałem wrażenie, że piję syrop słodowy. Karmel miesza się z owocami, nasuwając skojarzenie ze słodkimi landrynkami. Finisz to wysoka i wyraźna, żywiczna goryczka, która mimo wszystko nie daje rady zneutralizować słodyczy piwa.  Alkohol choć w aromacie niewyczuwalny, to w smaku po ogrzaniu mocno daje o sobie znać.

Happy Hoppy Viking to przepotężny zawodnik, coś jak Quatro z Pinty, jednak mniej zbalansowany. Bardzo wymagające i ciężkie w odbiorze piwo, głównie przez wysoką słodycz i alkohol. Po jednej szklance byłem naprawdę zmęczony, Jest to trunek wybitnie degustacyjny, raczej dla wprawionych piwoszy. 


Zafundowałem sobie, więc małą odskocznię, a teraz czas zacząć kolejny tydzień walki z gipsem, podwieszanymi sufitami, drzwiami, spłuczkami podtynkowymi i podłogami. Do następnego!

Komentarze

Popularne posty