Browariat - panel degustacyjny The Kernel - Behind Closed Door

W sobotę 11 lipca w katowickim Browariacie odbył się kolejny ciekawy panel degustacyjny. Tym razem Marcin Kłos dorwał (i przywiózł) wyjątkowe piwa z londyńskiego browaru The Kernel. Dlaczego wyjątkowe? Ano dlatego, że właściwie nie są dostępne w szerszej dystrybucji, a kupić je można tylko osobiście odwiedzając browar w soboty od 9:00 do 14:00. Planowo panel miał składać się z degustacji 6 piw: czterech kwaśnych (wariacje na temat berliner weisse) i dwóch imperialnych stoutów. A, że chłopaki lubią dorzucić coś od siebie, to na koniec niespodziewanie pojawiła się dodatkowa, rarytasowa puszeczka... 

Gwiazdy wieczoru


Prawie jak celebryci 
No to zaczynamy
Wieczór rozpoczęliśmy od London Sour Barrel Aged.


Jak można przeczytać na etykiecie jest to blend leżakowanego w beczkach London Sour i świeżego Table Beer (dobrze pochmielone session IPA). W aromacie dało się wyczuć delikatną kwaśność (coś jak kwaśne jabłka) z waniliowymi niuansami w tle. W smaku piwo jest lekkie i przyjemne. Drewniane akcenty są bardziej wyczuwalne, a przez chwilę gdzieś tam pojawiają się charakterystyczne "funky dzikie" niuanse. całość jest umiarkowanie kwaśna i raczej wytrawna. Jeśli ktoś spodziewa się tutaj wyczuwalnego udziału IPA to niestety będzie zawiedziony - chmielu właściwie w ogóle nie czuć, ani w aromacie, ani w smaku. Tak czy inaczej piwo jest niezwykle orzeźwiające i wysoce pijalne.

A w kolejce czekały:

London Sour Cherry:



Czyli podstawowa wersja berlinera z dodatkiem wiśni. Aromat został zdominowany owocami i kojarzy się ze słodkawymi wiśniami. Ponownie piwo jest lekkie i przyjemnie kwaśne. Każdy łyk subtelnie musuje na podniebieniu i pozostawia intensywny posmak przecieru wiśniowego - z jakiegoś deseru czy lodów. Lekko, wiśniowo i przyjemnie. 


London Sour Raspberry: 



Berliner weisse leżakowany przez dwa miesiące z malinami w stalowych kadziach. Tutaj w aromacie było pierwsze zaskoczenie, bo o ile początkowo nozdrza zdominowały maliny, o tyle po chwili dał się wyczuć wyraźny aromat... kiszonych ogórków. W smaku nuta "funky" przedziwnie współgrała z owocami malin, a całości dopełniał cierpki finisz. Piwo było wyraźnie kwaśne, ale jeszcze nie octowe. Naprawdę zaskakujące i ciekawe połączenie smaków.


London Sour Damson:



Berliner weisse leżakowany przez 6 miesięcy z całymi śliwkami. Dasmon to po polsku śliwka domowa odmiany damaszka (lubaszka). Aromat jest intensywnie owocowy, choć raczej czuć suszone  śliwki niż świeże. W tle nuty gumy balonowej przypominające trochę te z piw pszenicznych. W smaku to piwo wydaje się być najbardziej kwaśne z dotychczasowo degustowanych. Ponownie dominują śliwki, wyraźne kwaśne (niemal octowe) i wytrawne. Piwo pozostawia lekko winny posmak. Bardzo ciekawe piwo, warte spróbowania.


Po czterech kwasach przeszliśmy do większego kalibru, w kolejce czekały dwa świetnie zapowiadające się imperialne stouty. Na pierwszy ogień poszedł:

Imperial Brown Stout London 1856: Red Wine Burgundy Barrel Aged... 


... ufff co za nazwa. W każdym razie mamy do czynienia ze standardowym RIS-em z Kernela, ale leżakowanym w beczkach po czerwonym winie. Piwo ma 10,5 % alkoholu obj. Aromat to potęga ciemnych słodów: dużo czekolady i popiołu. Do tego w tle pałętają się nuty kojarzące się z wytrawnym czerwonym winem. W smaku podobnie, z tym że pojawia się wyraźna, mocna kawa. Całości dopełnia nieco taniniczny, wytrawny, alkoholowy finisz. Pełne i wyraziste piwo, z wyczuwalnym wpływem czerwonego wina.


Imperial Brown Stout London 1856: Tormore & Port Dundas Barrel Aged tutaj mieliśmy zagwozdkę czy piwo było leżakowane w dwóch różnych rodzajach beczek czy w jednej po dwóch trunkach? W każdym razie mamy do czynienia z piwem leżakowanym w beczkach po whisky. Tormore to szkocka destylarnia z regionu Speyside, a Port Dundas to (jeśli dobrze doczytałem) gorzelnia, słodownia i ... producent beczek. To więc jeszcze bardziej zaciemnia sprawę. Aż z wrażenia zapomniałem zrobić zdjęcia...

W aromacie początkowo pojawia się słodka czekolada, a po chwili z pełną mocą atakuje nas aromat whisky. Z jej dobrymi cechami: nuty słodowe i niuanse torfowe, ale także z wyraźnym alkoholem. Zamykając oczy miałbym problem rozpoznać z jakim trunkiem mam do czynienia.
Po pierwszym łyku od razu atakuje nas wyraźny i w sumie dość ordynarny alkohol. Gdy już ochłoniemy, możemy wyczuć czekoladę, trochę popiołu i dębiny. Smak jednak ostatecznie i tak zostaje zdominowane whisky.
Piwo wydawało się mocno nie ułożone, z dużym potencjałem do leżakowania, z wybitnie degustacyjnym profilem. Potrzymane do zimy (niekoniecznie tego roku) i otworzone w surowy, mroźny wieczór rzuciłoby na podłogę.


Kiedy już cały zestaw piw przygotowanych na panel się skończył, z zakamarków bogatej piwniczki Browariatu Marcin wyciągnął prawdziwy rarytas: Nomader Weisse z Evil Twin Brewing. Czyli kolejny berliner weisse tego wieczoru.


W aromacie od razu atakują nas nuty kojarzące się ze skwaśniałym zbożem, w tle lekkie nuty miodowe.  Po przełknięciu otrzymujemy to co obiecuje zapach: dużą kwaśność. Piwo jest wytrawne, cierpkie, z nutami cytrusowymi. Doskonale orzeźwiające piwo i przy tym najbardziej kwaśne z tego dnia próbowanych.


Wieczór zakończyłem polskim akcentem i piwem Jam Session z Artezana, które doskonale wpisuje się w pozostałe kwachy -kolejny berliner weisse z dodatkiem wiśni.

Artezan - Jam Session

Piwo ma piękną wiśniową barwę. Aromat jest raczej nikły, trochę słodowy z wiśniowymi niuansami. W smaku delikatnie kwaśne, przypominające rozwodniony kompot wiśniowy. Lekkie, trochę wodniste i niezwykle orzeźwiające piwo, z wytrawnym, cierpkim finiszem. Dobry wybór dla rozpoczynających przygodę z piwami kwaśnymi, jednak na tle dzisiejszych degustacji pozostaje daleko w tyle.


Chłopaki z Browariatu kolejny raz udowodnili, że tworzą jeden z ciekawszych pubów w naszym kraju. Genialna atmosfera, dzięki, której czujesz się jak na domówce u znajomych, ciekawe panele degustacyjne i premiery, a przede wszystkim doskonałe i unikatowe piwa. Oby tak dalej!

Komentarze

Popularne posty