Kraftwerk - Triple Twister

Na Triple Twistera czekałem jeszcze zanim wiedziałem jak się będzie nazywał. Do tego piwa czuję szczególny sentyment. Dlaczego? Uwarzono je na podstawie receptury zwycięskiego piwa w konkursie piw domowych Silesia Beer Fest 2015, w kategorii absurdalny stout. A tak się złożyło, że byłem jednym z pomysłodawców konkursu i współorganizatorem festiwalu. Może to przesada, ale czekałem na to piwo jak na dawno niewidzianego przyjaciela. Znacie to uczucie, kiedy z utęsknieniem wyczekujemy kogoś, ale dokładnie nie wiemy kiedy przyjdzie.



Kategorię "Absurdalny Stout" wymyślił Remik - właściciel pubu Absurdalna w Katowicach. Była to tzw. kategoria open, a wskazówki dla piwowarów wyglądały następująco:

"Stout do 18 blg w nietypowym wydaniu. kategoria OPEN: Ze względu na użyte dodatki lub specyficzny sposób obróbki wstępnej tradycyjnych surowców, bądź też modyfikacji na etapie produkcji piwo ma uzyskać specyficzny i niepowtarzalny smak lub aromat zachowując przy tym dzięki użytym słodom i sposobie fermentacji tradycyjny charakter stouta (jak ciemny kolor, wyczuwalną paloność słodów, lekkie estry tylko w mocniejszych wersjach). W ocenie piwa znaczenie mieć będą wyznaczniki stylu ale również cechy które będą je wyróżniać."

Do konkursu zgłoszono 12 piw, królowały przeróżne dodatki: kawa, owoce, wanilia, drewno. Jeden składnik szczególnie zapadł mi w pamięć - piwowar do piwa dorzucił tajemnicze "kakałszale" (pisownia oryginalna). Nie powiem, wśród sędziów zapanowała konsternacja. Nikt nie wiedział co to jest, a domysły były przeróżne, nie zawsze apetyczne. Na pomoc (jak zwykle w chwilach zagubienia) przyszedł wujek google - po wpisaniu frazy w wyszukiwarce mym oczom ukazała się łuska kakaowa "cocoa shell". Co więcej okazało się, że wszyscy jesteśmy "gorolami" bo na śląsku dla dzieci (może w innych częściach Polski także?) przygotowuje się napój/napar z łuski kakaowej nazywany właśnie kakałszale. Ja w każdym razie o takim czymś nie słyszałem, mama mnie nim nie poiła, a obecni na konkursie rodowici Ślązacy widocznie nie skojarzyli.

Najlepszym piwem w kategorii stout absurdalny uznany został stout Janka Gadomskiego z browaru domowego Alderaan Brewery. Uwarzony został z dodatkiem kokosa, laktozy i wiśni. Zapamiętałem je jako piwo o gładkiej teksturze, lekko słodkie z delikatnym kokosem i nutami wiśni w tle. Piwo zasługiwało na zwycięstwo, a nagrodą było m.in. komercyjne warzenie wraz z browarami Kraftwerk i Wąsosz, które doszło do skutku 12 kwietnia 2016 roku.

Gdy dostałem już butelkę w swoje ręce, szybko przestudiowałem etykietę. I niestety muszę napisać, że wygląda na niedopracowaną. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że potraktowano to piwo bardzo po macoszemu. Grafika wygląda nieco kiczowato, a w opisie ewidentnie brakuje nazwy festiwalu przy okazji, którego organizowano konkurs piw domowych. Z mojej wiedzy wynika, że był to Silesia Beer Fest 2015. Na kontr-etykiecie stwierdzono tylko, że konkurs odbył się przy okazji Śląskiego Festiwalu Piw Rzemieślniczych. Literówek (tak częstych na etykietach Kraftwerka) nie będę się już czepiał, a brak laktozy w podanym składzie skonfrontowany z nazwą stylu (cherry coconut oat MILK stout) zastanawia. Piwo ma 15% wag. ekstraktu i 4,9% obj. alkoholu. W składzie mamy: wodę, słody jęczmienne, słód pszeniczny, płatki owsiane, chmiel (Marynka), kokos, sok z wiśni, drożdże S-04.


Piwo ma ciemno-brunatną barwę, nalewa się z głośnym sykiem, właściwie bez piany. Razem z cieczą do szkła wpadają jakieś białe drobinki, paskudnie wyglądające, a butelką nie trząsłem, cały czas stała w pionowej pozycji. Na powierzchni utworzył się cieniutki film, zrzuciłem to na karb brudnego naczynia (choć je myłem), nalałem drugą część do innego szkła i to samo: białe farfocle i cieniutki film. Wygląda to paskudnie.


Ale przejdźmy do meritum...
Aromat jest mało-intensywny, mamy nuty palone i gorzkiej czekolady. Najciekawsze zaczyna się po pierwszym łyku. Piwo jest nisko wysycone, gładkie, pełne i lekko słodkie. Początkowo gorzka czekolada dominuje, jednak już po chwili pojawia się wyraźna i przyjemna nuta kokosa. Przy dużej dozie wyobraźni ta kombinacja może przypominać batona Bounty. Wiśnie właściwie są niewyczuwalne, może tylko po przez delikatnie kwaskowaty i cierpki posmak na finiszu. Goryczka niska, kawowa. 

Mam problem, w gruncie rzeczy w smaku nie jest źle, ale ten paskudny wygląd zabrał radość z picia - przez cały czas myślałem czy to pleśń, czy piwo nie jest przypadkiem zainfekowane? Będzie rozwolnionko czy nie będzie? Domowa wersja smakowała lepiej - bardziej kompleksowo. Przede wszystkim wiśnie były wyczuwalne i tutaj także liczyłem na ten dodatek. Wydaje się, że jest to mimo wszystko zmarnowany potencjał. Szkoda.



Komentarze

Popularne posty