Bednary - Saint Satanislav

Gdy trochę ponad rok temu Browar Bednary opublikował etykietę swojego nowego piwa to oniemiałem. Piękno grafiki olśniło mnie, a nazwa tylko pogłębiła uczucie uwielbienia. Bednary dotychczas nie kojarzyły się w żadnym razie z tego typu "wybrykami". Bo jakże to tak?! Saint Satanislav?! W kraju w którym nawet rząd zabiega o względy możnych kościoła katolickiego?! W kraju w którym najbardziej popularny (i opiniotwórczy) bloger piwny jawnie unika degustacji piwa z browarów, które wydają mu się - czy to przez nazwy piw, czy to przez etykiety - nie-chrześcijańskie?! Tak nie można! To się nie sprzeda... bo przecież nie może.


Etykieta została zaprojektowana przez Rafała Wechterowicza z Too Many Skulls. Według mnie jest to najpiękniejsza etykieta polskiego piwa. Przywodzi mi na myśl trochę filozoficzne eseje Aleistera Crowleya i trochę Mistrza i Małgorzatę Bułhakowa. Tak, naprawdę rozumiem, że cały projekt może kompletnie nie nieść żadnego przesłania, a po prostu piękna grafika broni się sama. Dla mnie jest dostojna, pasująca do stylu piwa i przede wszystkim wzbudzająca zainteresowanie. We mnie wywołuje pozytywne uczucia, a to sprzyja dobremu odbiorowi samego produktu. Co łyk  musiałem przypominać sobie: bądź obiektywny w ocenie!

Saint Satanislav to imperialny stout warzony przy 20% udziale słodów wędzonych torfem. Piwo ma 22 blg i 8% obj. alkoholu. Premiera odbyła się na Poznańskich Targach Piwnych 2015, i stamtąd butelkę przywiózł dla mnie Kamil Prystapczuk (alechanted.pl), która w lodówce przeleżała, aż do teraz. W tym roku, również w Poznaniu, pojawiła się druga warka Satanislava.


Do szkła nalewa się całkowicie czarny płyn. Brązowa piana misternie się tworzy i powoli redukuje do obrączki.
Aromat jest intensywny, ale wydaje się być mało złożony. Na pierwszy niuch dominuje gorzka czekolada i lekko rozwodniona kawa. Po chwili do głosu dochodzą wędzone nuty torfu, tutaj pod postacią palonego plastiku i rozgrzanych podkładów kolejowych. W tle niestety ukazuje się nachalny i lekko spirytusowy alkohol.
W smaku piwo jest pełne i gładkie na języku. Gęsta gorzka czekolada dopełniona zostaje posmakami torfowymi i wysoką palonością. Goryczka jest średnio-niska, popiołowa i alkoholowa. Każdy łyk pozostawia w ustach popiołowe i czekoladowe posmaki, a gardło atakowane jest spirytusowym rozgrzewaniem.

Podsumowując piwo jest zajebiste, wyrywa z butów, spodni, czy z czego tam jeszcze może Was wyrwać! Goethe, Bułhakow i Crowley pili by to! Ekhe, ekhe... trochę tylko mogłoby być bardziej złożone, ekhe, ekhe.... i szkoda, że pali wyrazistym alkoholem, nawet pomimo rocznego leżakowania.

Saint Satanislav posmakuje tym, którzy lubią torf, a idealnie nadaje się do powolnego sączenia podczas studiowania i kontemplacji nad prawami Thelemy.



"Nie ma prawa poza Czyń wedle swej woli." (AL III:60)



Komentarze

Popularne posty