Piwa z kokosem (Oskar Blues - Death by Coconut, Maui - Coconut Poter, do tego próby AleBrowaru i Artezana)

Kokos jest jednym z tych dodatków w piwie, który na samą myśl wzmaga pracę moich ślinianek. Wydaje się, że może doskonale uzupełniać profil i wzbogacać piwa ciemne, bo przecież samo narzuca się połączenie ze smakiem czekoladowym i/lub kawowym.  Co ciekawe, posmaki kokosowe w piwie nie koniecznie muszą pochodzić od dodatku samego orzecha. Niektóre odmiany chmielu mogą dawać podobne nuty - często o wyczuwalnym kokosie mówi się przy piwach chmielonych Sorachi Ace (choć mi raczej przypomina ogórki kiszone i koperek). A ponadto nuty kokosa często występują w piwach leżakowanych w dębowych beczkach. Przeważnie są jednak zaledwie niuansem i swoistym dopełnieniem trunku. O prawdziwie kokosowej bombie możemy jednak mówić tylko w przypadku dodatku samego orzecha pod różnymi postaciami ( sztucznych aromatów nie biorę pod uwagę).



Pod koniec 2016 roku na polskim rynku pojawiło się kilka piw "kokosowych". Moją szczególną uwagę zwróciły próby tuz polskiego piwowarstwa, a mianowicie Artezan - A koko to obchodzi i AleBrowar - Saint no More 2016. W między czasie w moje ręce wpadły jedne z najbardziej znanych na świecie piw z kokosem: Maui - CoCoNut PorTeROscar Blues - Death by Coconut. Sprawdźmy jak wypadają w porównaniu.


AleBrowar - Saint no More 2016

Kolejne piwo w świątecznej serii AleBrowar-u, Saint No More 2016 to kokosowy porter z 16% ekstraktu, 6% obj. alkoholu i 40 IBU.



Piwo ma ciemno brunatną barwę, nalewa się z beżową pianą, która redukuje się do obrączki.
Aromat jest umiarkowanie intensywny, do nozdrzy dolatuje nieewidentny zapach kokosu. Nie taki jaki znamy z batoników czy ciast - słodki i przyjemny, a raczej zbliżony do zapachu mleczka kokosowego z puszki. W tle wyraźne są lekko kwaśne nuty, które sprawiły, że wystraszyłem się, że piwo się zepsuło. Nie mam pojęcia skąd ten zapach.
W smaku piwo jest średnio-lekkie i raczej wytrawne. Gorzka czekolada miesza się z kawą zbożową, a na to wszystko nakłada się nuta mleczka kokosowa. Goryczka jest średnio-niska, kakaowa i palona w posmaku, zalegająca i w sumie mało przyjemna.

Niby wszystko w tym piwie jest ok, ale wypicie całej butelki mnie zmęczyło, a pod koniec nawet zniesmaczyło. Wytrawność, lekka nuta kwaskowa, nieprzyjemna goryczka na finiszu. Długo musiałem kojarzyć ten zalegający, kwaskowo-gorzkawy posmak w gardle, ale skojarzyłem... z wymiotami, a dokładniej - coś takiego odczuwa się w gardle gdy wymiotuje się z pustym żołądkiem. Przyjemnie prawda?


Artezan - A koko to obchodzi

Stout owsiany z dodatkiem płatków kokosowych - brzmi genialnie, prawda? Piwo ma 14,5% ekstraktu, 5,5% obj. alkoholu.


A koko to obchodzi otwiera się i nalewa z głośnym sykiem i buzującą, szybko znikającą pianą. W szkle długo się odgazowuje z syczeniem bąbelków. Barwa jest brunatna, na powierzchni pływają jakby tłuste kawałki kokosa.
Aromat jest mało intensywny, dominuje zapach opiekanych wiórek kokosowych, w tle gorzka czekolada.
Piwo jest bardzo mocno wysycone, bąbelki podszczypują język i przeszkadzają w odbiorze piwa. Gorzka czekolada i rozwodniona kawa tworzą profil smakowy, ale w piwie właściwie nic po za to się nie dzieje. Goryczka jest niska, nieco palona. Nuty wiórek kokosowych ukazują się na podniebieniu po przełknięciu.

Będąc szczerym, miałem problem by napisać o tym piwie nawet te kilka zdań. Jest bardzo puste i nijakie, z narzucającymi się nieprzyjemnymi cechami. Kokosa tutaj jak na lekarstwo. Ewidentnie zmarnowano potencjał, co za tym idzie jest to jedno z najsłabszych piw Artezana jakie piłem. Szkoda.



Maui - CoCoNut PorTeR

Wydaje się, że do warzenia piwa z kokosem nie ma odpowiedniejszego browaru  na świecie niż Maui Brewing. Dlaczego? Browar założony został w samym sercu Hawajów, na drugiej co do wielkości wyspie archipelagu, która zowie się... Maui. Wiecie - palemki, złocisty piasek, lazurowa zatoka, drink kokosie w jednej ręce, a w drugiej piękna puszka Coconut Porteru.

Piwo ma 6% obj. alkoholu, uwarzone je z dodatkiem ręcznie opiekanego kokosa.


Z puszki nalewa się klarowne, piwo o brunatnej barwie. Piany tworzy się z głośnym sykiem i szybko całkowicie zanika. 
Aromat to niezbyt intensywna mieszanka nut palonych, gorzkiego kakao i kokosa, który kojarzy się bardzo naturalnie. Jest bardziej jak świeżo rozpołowiony orzech, niż jak sztuczny aromat "princessy" czy czegoś takiego. 
Piwo jest mocno wysycone i wytrawne w smaku. Dominują nuty mocno palonej kawy, gorzkiego kakao i stonowanego kokosa. Goryczka jest niska, kakaowa w posmaku. 

Po całej otoczce piwa spodziewałem się słodkiego deseru kokosowego. Otrzymujemy natomiast wytrawny, lekki i jednak bardzo "prawilny" porter z kokosowym posmakiem. Na pewno nie można tego uznać za wadę, ale otwierając zachęcającą puszkę z Maui Brewing liczyłem na słodkie i po prostu bogatsze piwo. Choć byś może na ciepłych plażach Hawajów, właśnie taka interpretacja orzeźwia i smakuje najlepiej.



Oscar Blues - Death by Coconut

Ostatnim próbowanym przeze mnie piwem w tej serii była prawdziwa legenda, piwo które pojawia się w każdy zestawieniu najlepszych czy najpopularniejszych piw kokosowych. Do niedawna tylko przyglądałem się zdjęciom charakterystycznej puszki, wrzucanych do sieci przez fanów piwa zza wielkiej wody. Tymczasem pojawiła się w moich rękach szybciej niż przypuszczałem.


Piwo warzone jest raz w roku, ma 6,5% obj. alkoholu i 25 IBU. Mój egzemplarz zapuszkowany został 12 października 2016 roku, a oznaczono go taką radą (której nie wypróbowałem):


Ciemnobrunatne piwo nalewa się z ładną, drobno-pęcherzykową i beżową pianą, która ładnie zdobi szkło.
Aromat jest intensywny i totalnie kokosowy - jest tu zarówno zapach świeżego mleczka kokosowego jak i znanych z deserów wiórków. W tle przyjemnie przygrywa gorzka czekolada.
W smaku piwo jest średnio-pełne i raczej wytrawne, słodycz co prawda występuje, ale jest minimalna. Kokos także tutaj dominuje, ale jest mniej słodki niż w aromacie. W tle mamy gorzką czekoladą i lekko kwaśne nuty palone. Goryczka jest niska, popiołowa w posmaku.

I to w końcu jest trunek jakiego się oczekuje po piwie z kokosem. Dostajemy to co obiecuje nazwa - piwo zdominowane jednym smakiem i aromatem. Nuty ciemnych słodów są tu minimalne, ale całość i tak przywodzi na myśl baton Bounty. Dla mnie pychotka, ale wierzę, że niektórzy mogli by oczekiwać piwa słodszego - i to można by odczytywać jako jedyną wadę. Tak czy inaczej chwila z Death by Coconut była czystą przyjemnością.


Po tych kilku piwach dochodzę do wniosku, że kokos jest bardzo trudnym dodatkiem dla piwowarów. Z jednej strony bardzo tłusty, a tłuszcz czy to z orzechów czy z kakao skutecznie utrudnia uzyskanie wzorowego wyglądu piwa. Z drugiej intensywny i dominujący, przez co trudno uzyskać balans pomiędzy kokosem a  stroną słodową.
Polskie próby niestety muszę uznać za porażki, ani do piwa AleBrowaru ani do Artezana nie chciałbym wracać. CoCoNut PorTeR z Maui Brewing jest udanym średniakiem, do wypicia, ale na długo go nie zapamiętam. Natomiast strzałem w dziesiątkę jest Death by Coconut, potężnie kokosowe z nutą czekoladową, a przy tym pół-wytrawne i łatwo pijalne. Jeśli znajdziecie gdzieś puszki to bierzcie w ciemno.


A wy jak zapatrujecie się na kokos jako dodatek do piwa?





Komentarze

Popularne posty