Founders - wielki przegląd piw (19 pozycji!)

Jeszcze rok temu o piwach z amerykańskiego browaru Founders mogliśmy w Polsce pomarzyć. Był to jeden z tych browarów, którego piwami rozpijała się Ameryka i Europa, a do Polski trafiały tylko jakieś pojedyncze sztuki zdobyte w zagranicznych sklepach lub w wymianach. Sam ta drogą zdobyłem Breakfast Stout-a i KBS-a, którym zachwycał się świat.



15 czerwca 2017 roku za sprawą chłopaków z katowickiego Browariat-u Founders oficjalnie pojawił się w polskiej dystrybucji. O rozmachu browaru niech świadczy fakt, że dla flagowego, najlepiej sprzedającego się piwa zbudowano... osobny budynek, z oddzielną instalacją (czyt. osobny browar)! Tak jeden browar dla jednego piwa! Founders słynie także z piw leżakowanych w dębowych beczkach, których liczbę liczy się w tysiącach. By zapewnić najlepsze warunki dla leżakowania piwa, zdecydowano się na zakup... kopalni. Piwa Founders-a dojrzewające w dębowych beczkach leżakują pod ziemią w nieczynnej kopalni gipsu, gdzie panują idealne warunki temperaturowe i dogodna wilgotność. Jak wygląda system "barrel aged" w Founders? Zapraszam do obejrzenia filmu:





O prężności polskiego dystrybutora niech świadczy fakt, że wszystkie 6 piw Barrel Aged Series, które ukazały się w 2017 roku trafiły także do Polski.

Przejdźmy do najważniejszego. Przegląd zawiera obecnie 19 piw: 16 butelek, 2 puszki i jedno piwo, które pojawiło się w Polsce bodaj tylko w wersji lanej i to w bardzo oszczędnej ilości kegów/petainerów. W kolejności alfabetycznej są to:

  1. All Day IPA
  2. Azacca IPA
  3. Backwoods Bastard - Barrel Aged Series 2017 
  4. Breakfast Stout 
  5. CBS (Canadian Breakfast Stout) - Barrel Aged Series 2017 
  6. Centennial IPA
  7. Dirty Bastard
  8. DKML - Barrel Aged Series 2017 
  9. Doom - Barrel Aged Series 2017 
  10. Green Zebra
  11. Frootwood - Barrel Aged Series 2017 
  12. Imperial Stout
  13. KBS (Kentucky Breakfast Stout) - Barrel Aged Series 2017 
  14. Lizard of Koz 
  15. Mosaic Promise
  16. PC Pils
  17. Porter
  18. Rübæus
  19. Sumatra Mountain



All Day IPA (data przydatności: 09.04.2018) - 4,7% obj, alkoholu i 42 IBU

Flagowe piwo Foundersa, koń napędowy, to właśnie dla All Day IPA powstał browar z oddzielną instalacją. Totalna szaleństwo.


W szkle ląduje głęboko złoty i klarowny płyn. Biała piana tworzy się ochoczo i wolno redukuje do obrączki.
Aromat jest średnio intensywny i zdominowany chmielem. Pierwsze skrzypce to nuty żywiczne i leśne, później pojawiają się niedojrzałe cytrusy, a an końcu przygrywa delikatny zapach cebuli.
W smaku piwo jest lekkie, wręcz na granicy wodnistości. Słodycz tylko minimalna i szybko przykrywana jest tytoniowym posmakiem chmielu. Goryczka średniej wysokości, jest wyraźnie grejpfrutowa, lekko ściągająca ale przyjemna i orzeźwiająca. Po przełknięciu w gardle pojawia się przyjemny posmak cytrusów.

Jak sama nazwa wskazuje to piwo ma być lekkim i odświeżającym trunkiem, po który chętnie sięgniemy o każdej porze. Dostajemy to co obiecuje etykieta. Przyjemnie goryczkowe, orzeźwiające i mało wymagające. Bardzo poprawne i czyste IPA, którego picie sprawia radość. Po prostu, bez ochów i achów. Bierzesz butelkę czy puszkę w rękę, otwierasz z głośnym psyyyk i oddajesz się błogiemu uszczęśliwianiu siebie.


Azacca IPA (data przydatności: 14.10.2018) - 7,0% obj, alkoholu i 70 IBU

India pale ale chmielone jedną odmianą - Azacca.


Piwo prezentuje się po prostu książkowo: piękna, bursztynowa barwa, jest idealnie klarowne, nalewa się z bujną pianą, która pięknie zdobi szkło.
Aromat jest intensywny i zdominowany chmielem: słodkie owoce tropikalne mieszają się z wyraźnymi nutami suszonych liści tytoniu.
W smaku piwo jest pełne. Początkowo pojawia się słodkie ciasteczko i ulotny smak karmelu, szybko jednak pochłaniane są wysoką, tytoniową w posmaku goryczką. Owoce tropikalne pojawiają się na chwilę. Finisz jest długi i goryczkowy, piwo po przełknięciu na długo pozostaje w gardle.

Azacca z jednej strony wydaje się prosta, a z drugiej takiej "prostoty" każdy browar by pozazdrościł. Klasyczna IPA w doskonałym wykonaniu.


Backwoods Bastard aka Luj z Lipin (data przydatności: 06.04.2017) - 11,1% obj. alkoholu i 50 IBU.

Scotch Ale warzony rokrocznie, nieprzerwanie od 2007 roku, leżakowany w beczkach po bourbonie. Piwo ukazuje się w listopadzie, moja butelka pochodzi z 2016 roku.


Piwo ma brunatną barwę z rubinowymi przebłyskami, jest klarowne. Piana średnio obfita, redukuje się do obrączki.
Aromat jest intensywny i zdominowany beczką - dużo nut wprost kojarzących się z bourbonem. Do tego melasa, suszone owoce, cukier trzcinowy. W tle zwiewna nuta starego odleżałego na wietrze drewna i muśnięcie wanilii.
W smaku piwo jest pełne i słodkie. Melasa, wywar z suszu owocowego i cukier trzcinowy na chwilę porywane są przez wytrawny smak drewna i bourbonu. Goryczka średnio-niska, z nieco alkoholowym zacięciem. Finisz jest nieco taninowy i ściągający od bardzo wyraźnego wpływu drewna, ale wraz z nim po gardle przyjemnie rozchodzi się nieco słodki waniliowy posmak.

Słyszałem skrajne opinie o tym piwie. Jedni mówili, że wspaniale czuć wpływ leżakowania w beczce, drudzy, że nic szczególnego. Przychylę się do pierwszej opinii - beczka po bourbonie jest tutaj wyraźnie wyczuwalna i wspaniale kontruje słodką, słodową bazę piwa. Klasyczny, wybitnie degustacyjny trunek - byłby idealny jako zimowy rozgrzewacz. Piwo ma 11,1% alkoholu, którego nie czuć w gardle, a wprost uderza do głowy.


Breakfast Stout (data przydatności: 26.05.2017) - 8,3% obj. alkoholu i 60 IBU.

Imperialny stout owsiany rzekomo idealny do... śniadania. Piwo warzone z dużym udziałem płatków owsianych, gorzkiej czekolady i dwóch rodzajów kawy.


Nalewa się z intensywną, beżową i trwałą pianą, która ładnie zdobni szkło.
Aromat jest intensywny, kawa wysuwa się na pierwszym plan, ale jest uzupełniana czekoladą i słodkim kakao.
W smaku piwo jest pół-pełne i słodkie. Kawa espresso i słodka czekolada budują pierwszy plan, po chwili pojawia się nuta palona i gorzkie kakao. Goryczka jest niska kakaowa, piwo pozostawia słodkie wrażenie.

Bez grama przesady, takie piwo można by faktycznie pić na śniadanie. Jest jak kawa o poranku ze słodkim czekoladowym śniadaniem. Słodkie, ale dobrze skontrowane paloną i kakaową goryczką. Deser nie przesadzony w żadną stronę. Sama przyjemność.


CBS (Canadian Breakfast Stout) (butelkowane: 27.10.2017) - 10,7% obj. alkoholu.

Dawno, dawno temu za górami, za lasami, za wielką wodą rósł sobie dąb. Pewnego słonecznego dnia został ścięty przez brodatego osiłka w kraciastej koszuli. Z jego desek zrobiono najwspanialszą, pachnącą beczkę, którą napełniono bourbonem. Ten dojrzewał w beczce przez -kilka, -kilkanaście lat. Po opróżnieniu beczki, gdy drewno dębu nasiąknęło trunkiem, beczka ponownie została zalana - tym razem syropem klonowym. Dojrzewał, zmieniał swój smak i stopniowo obklejał, penetrował drewno. Beczka ponownie została opróżniona, ale to ciągle nie koniec. Kolejnym trunkiem, który w niej wylądował było piwo, ale nie takie zwykłe. Piwo była czarne, gęste, warzone z dodatkiem kawy i czekolady. Beczka znajdowała się kilkadziesiąt metrów pod ziemią, złożona w nieczynnej kopalni gipsu. W idealnych warunkach, wraz z każdym mijającym tygodniem oddawała piwu to co miała w sobie najlepszego - smak i aromat,  którym nasiąkała latami. Była to mieszanka bourbonu i syropu klonowego, ale także dębowych tanin ... tak właśnie powstał Canadian Breakfast Stout. 



Z dużą niecierpliwością czekałem na otworzenie tej butelki, spodziewałem się naprawdę wielkiego piwa.

Do szkła nalewamy czarny trunek, z bujną beżową pianą, która ładnie zdobi szkło.
Aromat jest intensywny i słodki, pierwszy plan tworzy kawa (mocne espresso) a zaraz za nią pojawia się gęsta, gorzka czekolada. W tle przygrywa słodka cukrowa nuta i pralinki orzechowo-czekoladowe. Po ogrzaniu pojawia się bourbon.
W smaku piwo jest pełne i bardzo słodkie, wyklejające usta. Gorzka czekolada i kawa ponownie tworzą przyjemną mieszankę, następnie trunek we władanie przejmuje dominujący syrop klonowy - słodki, lepki, cukrowy. Finisz jest mocno pralinkowy - mleczna czekolada, orzechy. Goryczka jest średnio-niska, kakaowa w posmaku i za nic w świecie nie równoważy słodyczy piwa.

CBS przy pierwszych łykach zdaje się być ambrozją i genialnym deserem w płynie. Z czasem jednak jego wysoka słodycz zaczyna męczyć. Piwo jest złożone i bogate, jednak mi osobiście przeszkadza zbyt wysoka słodycz, choć to oczywiście bardzo subiektywne odczucie.


Centennial IPA (data przydatności: 04.07.2018) - 7,2% obj. alkoholu i 65 IBU.  

Piwo ma głęboką bursztynową barwę i jest idealnie klarowne. Piana może nie jest nazbyt obfita, ale długo się utrzymuje i pięknie zdobi szkło.


Aromat jest średnio intensywny, dominuje chmiel: żywica, cytrusy, niuanse tytoniowe. W tle jednak z łatwością można wyczuć słodką podbudowę słodową w postaci karmelu i landrynek.
Piwo jest pół-pełne w smaku i lekko słodkie w ustach. Biszkopty, i czysty w smaku karmel tworzą solidną podstawę, którą szybko uzupełnia żywiczny smak chmielu. Gdzieś w tle majaczą landrynki. Goryczka jest średniej wysokości, równoważy słodycz piwa, pozostawia nieco herbaciany posmak suszonych liści tytoniu.

Centennial IPA okazało się klasycznym amerykańskim india pale ale. Z wyraźną karmelową słodowością i mocnym uderzeniem chmielu. Piwo ujmuje bardzo czystym profilem i solidnością. Pomimo tego, że mogę sobie wyobrazić po prostu bogatsze piwa to i tak pragnąłbym by minimum tak smakowało każde american IPA wychodzące spod ręki polskich rzemieślników.


Dirty Bastard (puszkowane 24.07.2017) - 8,5% obj. alkoholu i 50 IBU.


Piwo ma głęboką ciemno miedzianą barwę, nalewa się z bujną, beżową i mocno zdobiącą szkło pianą.
Aromat jest mało intensywny, dominuje oczywiście słodowość. Melasa, palony karmel, ulotna nuta orzechów, a gdzieś w tle niuanse popiołowe, ogniskowe. Drugi plan stanowi ziołowo-tytoniowa nuta chmielu.
W smaku pełne i raczej słodkie. Właście można by powtórzyć te same deskryptory co w aromacie, z tymże chmielowa strona jest wyraźniejsza, budująca mocną kontrę dla słodowości. Goryczka jest wysoka, lekko cierpka, ziołowa i ziemista w posmaku.

Dirty Bastard to jedno z tych piw, które z jednej strony nie porywają, a z drugiej trzeba uznać kunszt piwowara. Styl nie zachwyca, a i tak mamy do czynienia z kompleksowym i pięknie zbalansowanym piwem.


DKML (data przydatności: 26.06.2018) - 14,2% obj. alkoholu.

Dick Kicker Malt Liquor czyli potężny likier słodowy. W interpretacji Funders-a został postarzony w drewnianych beczkach po bourbonie. 



Piwo jest krystalicznie klarowne i złote. Piana tworzy się z trudnością i szybko znika.
Aromat jest intensywny i nie tak słodki jak można było oczekiwać. W pierwszej chwili nozdrza uderza aromat suchego drewna, a za nim słodkie, ciasteczkowe cielsko z solidną, ale nie przeszkadzającą nutą alkoholu. 
W smaku jest jednak już wyraźnie, cukrowo słodkie. Słodowa strona dominuje i całkowicie pochłania trunek. Ciasteczka, nuty miodowe, cukier trzcinowy, ekstrakt słodowy - to głównie znajdziemy w tym piwie. Urozmaiceniem jest wytrawniejszy finisz, kojarzący się z bourbonem i wyraźne grzanie alkoholu. 

Mniej więcej, mogłem sobie wyobrazić jak może smakować to piwo... i nie oczekiwałem niesamowitych doznań. Okazuje się, że aromat zaskoczył na plus, natomiast smak był taki jaki oczekiwałem - bardzo słodki, słodowy i alkoholowy. Cóż zapewne jest to dobry przedstawiciel stylu, natomiast to kompletnie nie moja bajka. 


Doom (data przydatności: 24.04.2018) 12,4% obj. alkoholu.

Doom to jak twierdzi Founders zderzenie dwóch światów. Mocno chmielona Imperialna IPA zamknięta w drewnianych beczkach po bourbonie.


W szkle ląduje bursztynowe piwo, z ładna białą pianą, zdobiącą szkło.
Aromat jest intensywny i złożony. Na pierwszym planie mamy chmiel: tytoniowy, żywiczny, kojarzący się z suchym, letnim lasem. Po chwili do nozdrzy dolatuje wyraźny zapach bourbon-u i delikatna słodka wanilia.
W smaku piwo jest pełne, słodycz biszkoptowa pojawia się na chwilę i szybko przykrywana jest wysoką, żywiczną goryczką. Finisz jest wytrawny, z wyraźnym akcentem bourbonu i lekko drewnianym, taninowym akcentem. Alkohol jest wyczuwalny, ale ułożony i dopełnia złożoności trunku.

Doom jest wymagającym piwem, na początku może nie szokuje, ale wraz z każdą minutą piwo otwiera się przed nami. Pojawia się wyraźny bourbon z przyjemną i wyraźną nutą wanilii. Genialne piwo do powolnego sączenia, warto spróbować.


Green Zebra (data puszkowania: 29.07.2017) - 4,6% obj. alkoholu i  10 IBU.

Founders  co roku warzy piwa dla ArtPrize - największego na świecie i niezależnego konkursu szeroko pojętej sztuki, organizowanego w Grand Rapids, mateczniku browaru. W tym roku uwarzono Green Zebra - gose z sokiem z arbuza. 


Złota barwa, idealny klar i szybko znikająca biała piana - tym wita nas piwo nalane wprost z pięknej puszki.
Aromat jest średnio intensywny i w pierwszych sekundach odrzuca. A to za sprawą bardzo wyraźnej, mlecznej, kefirowej kwaśności. Po chwili do nozdrzy dolatuje nieco słodki, owocowy aromat, kojarzący się z arbuzem czy melonem. Ogólnie raczej dziwna kompozycja.
W smaku na dzień dobry wita nas średnio-wysoka cytrusowa kwaśność, wraz z przełykaniem pokazująca swoje kefirowe oblicze. Po chwili jednak kwasek neutralizowany jest przez wyraźną słodycz i smak soku arbuza. W tle odrobina nuty biszkoptowych. Finisz jest cierpki, lekko ściągający i delikatnie słony.

Pierwsze piwo z Foundersa, którego nie chciałbym powtórzyć. Aromat pomimo tego, że owocowy to kojarzy mi się negatywnie. Głównie za sprawą kefirowej dość ordynarnej kwaśności, który wraz ze słodyczą arbuza przypomina zapach treści żołądkowych. Niestety obarczony takimi skojarzeniami nie byłem w stanie dobrze odebrać smaku. Fakt, że arbuz jest bardziej wyczuwalny, a delikatna słodycz przypomina smak arbuzowych gum rozpuszczalnych przywożonych przez sąsiada wprost z NRD czy RFN. Pomimo tego ordynarna kwaśność przetrawionego mleka, ulotna słodycz owoców i delikatnie słony posmak wprost przypomina mi wymiociny.

Co ciekawe słyszałem tylko zachwyty nad tym piwem, więc swoich fanów na pewno ma. Być może warto wyrobić sobie swoje zdanie.


Frootwood (data butelkowania: 22.12.2016) -8,0% obj. alkoholu.

Cherry Ale leżakowane w beczkach po bourbonie i syropie klonowym.


Piwo ma miedzianą barwę, jest idealnie klarowne. Mało obfita piana szybko zanika.
Aromat jest intensywny i oszałamiająco złożony. W pierwszej chwili dominuje intensywny zapach słodkich czereśni, lekko podkisłych, ale tuz za nimi pojawia się słodka wanilia, a dalej nuty syropu klonowego, bourbonu i mokrego drewna. Od razy chce się zamoczyć usta w tak pachnącym trunku.
Smak nie zawodzi. Piwo jest wyraźnie słodkie - przynajmniej początkowo. Czereśnie również tutaj wysuwają się na pierwszy plan, ale gęsty syrop klonowy szybko bierze je w objęcia. Melasa, wanilia i nieco pestkowe taniny dopełniają dzieła. Finisz jest lekko cierpki, z bourbonowym posmakiem. Każdy łyk to rozlewanie się po gardle rozgrzewającej słodyczy.

Mega piwo, bardzo owocowe - czereśnie narzucają się same zarówno w aromacie jak i w smaku. Każdy składnik piwa jest idealnie dobrany, jakby po to by wynieść na piedestał dodatek owoców. Wanilia, duża syropowa słodycz i piękne finiszowanie borubonem. Cudo.



Imperial Stout (butelkowane 24.11.2015) - 10,5% obj. alkoholu i 75 IBU.




Piwo ma oleistą konsystencję, nalewa się z intensywną brązową pianą.
Aromat intensywny, słodowy z narzucająca się nutą popiołową. Melasa, nuty porto i gorzka czekolada budują budują profil.
W smaku pełne, gęste i słodkie. Czekolada i nuty popiołowe są na pierwszym planie, następnie melasa i nuty porto. Goryczka jest średniej wysokości, kakaowa w posmaku. Alkohol dobre ukryty, lekko rozgrzewa gardło, ale nie przeszkadza.

Bardzo bogaty, ale klasyczny imperialny stout. Wszystko jest na swoim miejscu, jeden z lepszych klasycznych przedstawicieli stylu.


KBS (Kentucky Breakfast Stout) (data przydatności: 12.01.2017) -11,8% obj. alk.

Legendarny imperialny stout warzony z czekoladą i kawą, leżakowany przez rok w beczkach po bourbonie.



Do szkła nalewa się czarny płyn z misternie powstającą beżową pianą, która redukuje się do obrączki.
Aromat jest intensywny i w pierwszej chwili zdominowany kawą: ziarnistą, mocno paloną. Po ochłonięciu do nozdrzy dolatuje zapach kakao (w typie nesquicka) i gorzkiej czekolady.
W smaku piwo jest pełne i słodkie. Kawa również gra pierwsze skrzypce, jest wielopoziomowa: z jednej strony espresso z cukrem, z drugiej pojawia się świeży, ziarnisty posmak. Gorzka czekolada, cukier kandyzowany i słodkie kakao tworzą tło. Nuty palone są wyczuwalne. Finisz jest nieco ściągający, a goryczka średnio-wysoka, kakaowa w posmaku. Alkohol jest dobrze ukryty i właściwie nie wyczuwalny... no może tylko przez szumienie w głowie.

KBS jest kolejnym piwem z Foundersa zdominowanym kawą, to ten dodatek tworzy jego piękno lub przeciętność. Fani kawy docenią go o wiele bardziej niż pozostała część piwoszy. Dla mnie jest po prostu ok, jest to moje drugie spotkanie z tym piwem i drugi raz stwierdzam, że to dobry imperialny kawowy stout. I tyle. Tak czy inaczej i tak warto zmierzyć się z legendą.


Lizard of Koz - 10,5% obj. alkoholu i 40 IBU. 

Piwo z serii "Backstage Series" w której warzone są piwa przekraczające granice, eksperymentalne i unikatowe. Lizard of Koz powstał na urodziny siostry piwowara Jeremiego Kosmickiego. Piwo uwarzone zostało z jagodami, czekolada i wanilią, a w całości leżakowane w beczkach po bourbonie. W Polsce pojawiło się tylko w wersji lanej, miałem okazję próbować go w Browariacie, zdjęcia niestety brak.


Czarne nieprzejrzyste piwo, nalewa się z beżową pianą.
Aromat jest intensywny, dominuje gorzka czekolada i nuty kawy, lekko kwaśna paloność gra drugie skrzypce. W tle wyłapać można nuty owocowe.
W smaku piwo jest pełne i mocno czekoladowe. Wysoka słodycz kontrowana jest lekko kwaśnym posmakiem jagód. Finisz jest palony z niuansami wanilii.

Bardzo dobry ciekawie przełamany owocami imperialny stout.



Mosaic Promise (data przydatności: 06.05.2018) - 5,5% obj. alkoholu i  50 IBU. 



Krystalicznie przejrzyste i złote piwo nalewa się z białą i bujna pianą.
Piwo uderza w nozdrza świeżym zapachem chmielu: początkowo dominują niedojrzałe cytrusy, po chwili dochodzi nas zielony zapach tytoniu. W tle wyraźne nuty nafty i soku z cebuli.
W smaku piwo jest pół pełne, słodowość pojawia się tylko na ułamki sekund i szybko całkowicie zdominowana zostaje smakiem chmielu: zielonym, przypominającym suszone liście tytoniu. i minimalnie słodkim owocowym. Goryczka jest wysoka, grejpfrutowa, lekko wysuszająca, na krótko zalegająca.

IPA ewidentnie dla hop headów, z dominująca goryczką.


PC Pils (data przydatności: 02.04.2018) - 5,5% obj. alkoholu i  45 IBU. 

Klasyczny Pilsner chmielony na amerykańską modłę odmianami: Chinook, Cascade, Centennial.  



Krystaliczne piwo ma klasyczną złotą barwę i nalewa się z białą, średnio intensywną pianą, która szybko redukuje się do obrączki.
Aromat jest intensywny, niezwykle świeży i zdominowany chmielem. Zielone, niedojrzałe cytrusy są na pierwszym miejscu, w tle lekkie nuty tytoniowe, a po głębszym włożeniu nosa w szkło pojawia się zapach cebuli. Słody są schowane za chmielem i delikatnie wyczuwalne jako słodkie, białe pieczywo.
W smaku piwo jest lekkie i orzeźwiające. Chmiel również tutaj gra pierwsze skrzypce. Cytrusowy, trochę trawiasty posmak dominuje piwo. Goryczka jest wysoka, ale przyjemna, grejpfrutowa w posmaku. Finisz lekko ściągający. Co nietypowe dla pilsa - słodowa baza jest praktycznie niewyczuwalna.

PC Pils jest bardzo przyjemnym, lekkim i smacznym piwem. Balans przesunięty ewidentnie na stronę chmielową, powoduje, że nie jest to klasyczne podejście do stylu. Co więcej słodowa baza jest tu właściwie nie wyczuwalna. Piwo jest bardzo czyste w smaku i aromacie, ale przy tym jednowymiarowo chmielowe.



Porter (data przydatności: 01.02.2018) - 6,5% obj. alkoholu i 45 IBU.

Klasyczny brytyjski robust porter.


Piwo ma czarną barwę, z brunatnymi przebłyskami. Piana tworzy się ochoczo, jest beżowa i ładnie zdobi szkło.
Aromat jest średnio intensywny i... czarny. Dużo tutaj przypalonych tostów, melasy i kawy zbożowej, w tle nuty ziemiste chmielu.
W smaku pół-pełne, przypomina picie gęstej niesłodzonej kawy zbożowej. Odrobina nut palonych miesza się ze słodką ciemną melasą. Finisz wytrawny, ziemisty. Alkoholu nie czuć.

Bardzo klasyczne i do bólu poprawne piwo. Piwo może uchodzić za wzór brytyjskiego porteru. Wszystkie cechy stylu są zarysowane i na swoim miejscu. W tym piwie nie ma przypadku.


Rübæus (data przydatności: 03.02.2018) - 5,7% obj. alkoholu i 15 IBU.

Owocowe piwo fermentowane z dodatkiem malin.


Jak przystało na piwo z malinami piwo ma krwisto czerwoną barwę.
Aromat jest zdominowany owocami, a z rozpoznaniem malin nie ma problemu. Tutaj mają one charakter nieco oranżadowy i sztuczny zapach. W tle pojawia się aromat białego pieczywa.
W smaku piwo jest lekkie, z owocową słodyczą i wyraźnym posmakiem malin, przypominającym sok do herbaty albo landrynki. Finisz jest lekko słodowy, z niską goryczką i minimalna cierpkością.

Piwo totalnie zdominowane owocami, przy czym lekko sztuczny charakter malin nasuwa skojarzenia z oranżadą lub reds-em.


Sumatra Mountain (butelkowane 31.03.2017) - 9% obj. alkoholu i 40 IBU.

Brown Ale z dodatkiem sumatrzańskiej kawy. 



Brunatne piwo nalewa się ze skąpą pianą, która szybko zanika. 
Aromat jest intensywny i totalnie zdominowany kawą - świeża, ziarnista z kakaowym niuansem. W tle niuanse suszonych owoców. 
W smaku piwo jest pełne i lekko słodkie. Ziarnista, świeża kawa również dominuje. Inne składowe są schowane: melasa, suszone owoce. Finisz jest wytrawny, lekko cierpki, ziarnisty i ściągający. Goryczka średnio-niska, kawowa w posmaku. Alkohol niewyczuwalny, ale piwo uderza do głowy. 

Szczerze mówiąc nie wiem czym charakteryzuje się kawa z Sumatry, ale w piwie Foundersa jest bardzo świeża (zielona?), ziarnista i lekko kakaowa. Całość zdominowana jest tym dodatkiem i ciężko doszukać się tutaj podstawowych cech dobrego brown ale. W sumie piwo jest smaczne, ale jednowymiarowe. Poleciłbym tylko wielbicielom kawy i wariacji na jej temat. 



PODSUMOWANIE

Gratuluję wszystkim, którzy dotarli tutaj czytając całość! Tym, którzy z zamiłowaniem "scrolowali" by skupić się na podsumowaniu, także gratuluję... ale trochę mniej.

By jakoś uszeregować piwa z niniejszego przeglądu posłużę się ratebeer-em.



Piwa oceniane są przeze mnie zgodnie z przypisanym stylem.  Dla "nierejtbirowców" - wystawiona ocena to ostatnia kolumna. Jak ją interpretować? Ja skalę na ratebeer.com interpretuję następująco:

1.0 - 2.0 - piwo zdominowane wadami, lub tak bardzo nijakie, że ciężko je dopić
2.0 - 2.5 - piwo przeciętne, z małą wadą, która jednak jakoś bardzo nie przeszkadza.
2.5 - 3.0 - piwo przeciętne, bez wad,  ani dobre, ani złe.
3.0 - 3.5 - piwo dobre
3.5 - 4.0 - piwo bardzo dobre, które z chęcią bym powtórzył
4.0 - 5.0 - piwo klasy światowej, które może zmienić nasze spojrzenie na dany styl itp.

Warto nadmienić, że najwyższa ocena jaką dotychczas dałem to 4.5 . Zakładam także, że piwa różniące się 0.1 pkt, są tak samo dobre, a o ciut wyższej lub niższej punktacji mogła zaważyć dyspozycja dnia czy chęć wypicia (lub nie) tego a nie innego piwa.

Patrząc w ten sposób na tabelę powyżej, łatwo zauważyć, że browar Founders wywarł na mnie ogromne wrażenie. Jest to jeden z nielicznych browarów, którego piwa można kupować w ciemno i zawsze dostaniemy piwo przynajmniej dobre. Obcując z Foundersem ma się wrażenie dopracowania każdego szczegółu, piwa mają czysty profil, z każdym łykiem wydaje się, że dokładnie wiemy co piwowar chciał nam zaprezentować i że nie ma w tym przypadku.
Szczególnie zachęcam Was do poszukania i spróbowania piw: Porter (przekonacie się, że "zwykły" brytyjski porter może wyrwać z kapci), Breakfast Stout, CBS, Frootwood, Doom - jestem pewien, że te trunki są w stanie wnieść coś nowego w wasze piwne życie. Cóż, a mi nie pozostaje nic innego jak czekać na dostawę kolejnych piw z Foundersa.


P.S. W zestawieniu brakuje jednego piwa, które przegapiłem, a było w Polsce dostępne. Wiecie jakiego? 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty