Trochę o Dogfish Head Brewery i kultowym 60 Minute IPA
Historia Dogfish Head Brewery zaczyna się w 1995 roku, kiedy to Sam Calagione otworzył pub i restaurację w Rehoboth Beach. Nazwa pochodzi od miejscowości w stanie Maine, do której Sam wyjeżdżał w dzieciństwie. W tym czasie był to pierwszy brewpub w nadmorskim kurorcie w całym Delaware. Cały browar miał wybicie 45 litrów i opierał się o instalację stworzoną z trzech kegów i palnika gazowego. By zapewnić piwo dla lokalu, dziennie warzono 3 warki piwa przez 5 dni w tygodniu.
Szybko okazało się, że możliwości tak skonstruowanego browaru są za małe, plusem jednak było tworzenie nieskończonej ilości nowych receptur i nowych piw. Wkrótce po otwarciu zdecydowano się powiększyć instalację 30-krotnie. Rok później, w 1996 roku, zaczęto butelkować pierwsze piwo, którym było Shelter Pale Ale. W 2002 roku produkcję przeniesiono do nowo wybudowanego dużego browaru w okolicach Milton, w tym czasie otworzono także destylarnię Dogfish Head, w której wytwarzana jest wódka, gin i rum. Obecnie produkcja browaru to ponad 200 000 hl piwa rocznie. Michael Jacksnon nazwał Dogfish Head Brewery najbardziej interesującym i śmiałym małym browarem w Ameryce.
Dogfish Head Brewery słynie ze swoich India Pale Ale, w których po raz pierwszy na świecie zastosowano tzw. "continually hopped". Czyli ciągłe chmielenie, w każdej minucie założonego przedziału czasu. Pierwszym piwem w tej serii było 60 Minute IPA, do którego w trakcie warzenia przez okrągłą godzinę dosypywany jest chmiel. To piwo właśnie, jest najlepiej sprzedającym się z całej bogatej oferty browaru. Kolejnymi były 90 Minute IPA (Imperial IPA), 120 Minute IPA (Imperial IPA) i 75 Minute IPA.
Najciekawszym jednak projektem browaru jest według mnie seria Ancient Ales. W 1999 roku zawiązuje się współpraca z archeologiem molekularnym Dr Patem McGovern-em z Uniwersytetu Pensylwania.
Cel jest jeden: odtwarzanie receptur starożytnych piw. Punktem wyjścia są stanowiska archeologiczne i znalezione tam pozostałości po przedwiecznym piwowarstwie. W serii tej powstały kolejno:
Chciało by się spróbować wszystkich tych wynalazków, a czytając te wszystkie opisy wyobraźnia piwowara domowego szybuje w najodleglejsze wymiary. Nowoodkryte grobowce, tajemnice, rozwikłanie zagadki co pito przed wiekami i na koniec uwarzenie współczesnej interpretacji. Wspaniałe! Jednak, przejdźmy w końcu do gwoździa programu jakim jest kultowe:
60 Minute IPA
Jest to piwo w stylu West Coast IPA, ma 6% obj. alkoholu i 60 IBU. Do chmielenia użyto odmian Warrior, Amarillo i Mystery Hop X. Sam Calagione opisuje swojego flagowca jako sesyjne piwo dla beer geek-ów. Mój egzemplarz butelkowany był 31 maja 2016 roku.
Szybko okazało się, że możliwości tak skonstruowanego browaru są za małe, plusem jednak było tworzenie nieskończonej ilości nowych receptur i nowych piw. Wkrótce po otwarciu zdecydowano się powiększyć instalację 30-krotnie. Rok później, w 1996 roku, zaczęto butelkować pierwsze piwo, którym było Shelter Pale Ale. W 2002 roku produkcję przeniesiono do nowo wybudowanego dużego browaru w okolicach Milton, w tym czasie otworzono także destylarnię Dogfish Head, w której wytwarzana jest wódka, gin i rum. Obecnie produkcja browaru to ponad 200 000 hl piwa rocznie. Michael Jacksnon nazwał Dogfish Head Brewery najbardziej interesującym i śmiałym małym browarem w Ameryce.
Dogfish Head Brewery słynie ze swoich India Pale Ale, w których po raz pierwszy na świecie zastosowano tzw. "continually hopped". Czyli ciągłe chmielenie, w każdej minucie założonego przedziału czasu. Pierwszym piwem w tej serii było 60 Minute IPA, do którego w trakcie warzenia przez okrągłą godzinę dosypywany jest chmiel. To piwo właśnie, jest najlepiej sprzedającym się z całej bogatej oferty browaru. Kolejnymi były 90 Minute IPA (Imperial IPA), 120 Minute IPA (Imperial IPA) i 75 Minute IPA.
Najciekawszym jednak projektem browaru jest według mnie seria Ancient Ales. W 1999 roku zawiązuje się współpraca z archeologiem molekularnym Dr Patem McGovern-em z Uniwersytetu Pensylwania.
(http://www.dogfish.com/) |
(http://www.dogfish.com/) |
- Midas Touch (1999 r., 9% obj. alk., 12 IBU) - jedyne warzone cyklicznie. Przyczynkiem do powstania piwa było znalezienie osadu na glinianych słojach w grobie Króla Midasa (Turcja), które to McGovern zidentyfikował jako pozostałości po starożytnym "piwie". Analiza chemiczna resztek pozwoliła z dużą doza prawdopodobieństwa odtworzyć recepturę napitku. Współczesna interpretacja warzona jest ze słodu jęczmiennego z dodatkiem winogrona Muscat, miodu i szafranu.
- Chateau Jiahu (2006 r., 10% obj. alk., 10 IBU) - którego receptura została odtworzona z osadów znalezionych w ceramicznych naczyniach z neolitycznej wioski sprzed 9000 lat, z rejonu Jiahu w Chinach. Piwo powstało ze słodu jęczmiennego, płatków ryżowych, miodu oraz owoców głogu i chryzantem.
- Theobroma (2008 r., 9% obj. alk., 8 IBU) - analiza chemiczna naczyń znalezionych w Hondurasie pozwoliła odkryć najstarszy alkoholowy napój czekoladowy, który spożywany był tylko na specjalne okazje. Przy okazji tego odkrycia okazało się, że ludzkość wykorzystywała ziarna kakaowca do spożycia już 1200 lat p.n.e. Współczesne piwo zostało uwarzone z dodatkiem proszku i śruty kakaowej, miodu, chilli oraz nasion arnoty właściwej (z których pozyskiwany jest barwnik annato).
- Ta Henket (2010 r.; 4,5% obj. alk.; 7 IBU) - recepturę tego piwa niejako wyczytano w egipskich hieroglifach. Uwarzono je z bochenków pszenicznego chleba upieczonego w ziemnych paleniskach, z dodatkiem rumianku, owoców drzewa doum oraz mieszanki ziół Bliskiego Wschodu. Co ciekawe drożdże saccharomyces wykorzystane do fermentacji piwa zostały wyselekcjonowane z powietrza w Kairze.
- Birra Etrusca Bronze (2012 r.; 8,5% obj. alk.) recepturę tego piwa zawdzięczamy pracy Sama Calagione i Dr Governa oraz Leo DeVencenzo z Birra del Borgo i Teo Musso z Baladin. Wspólnie, w Rzymie przeanalizowano naczynia znalezione w etruskich grobowcach sprzed 2800 lat. Odkryto, że jedynym znanym Etruskom alkoholem nie było tylko i wyłącznie wino, w tamtych czasach na terenie Włoch spożywano także piwo. Współcześnie uwarzono je ze słodu pszenicznego z dodatkiem: miodu kasztanowego, miodu z Delawere i miodu z koniczyny. Do kotła wrzucono całe kwiatostany chmielu, ale za goryczkę w tym piwie odpowiadać ma dodatek korzenia Goryczki żółtej i żywicy mirry. Co ciekawe piwo to uwarzono także w Birra del Borgo i Baladin, ale każdy z trzech browarów miał fermentować brzeczkę w obecności różnych materiałów. I tak piwa fermentowały z: Dogfish - z brązem, Baladin z drewnem i Birra del Borgo z terra cotta.
- Kvasir (2013 r.; 10% obj. alk.; 13 IBU) recepturę odtworzono po przeanalizowaniu naczynia z kory brzozy znalezionego w grobie sprzed 3500 lat, w Danii. Piwo uwarzono zostało z dodatkiem niesłodowanej pszenicy, borówki, żurawiny, woskownicy europejskiej, krwawnika, miodu i soku z brzozy.
Do tej serii zaliczono również:
- T'ej (2009 r.; 10% obj. alk.; ) jest to interpretacja wina miodowego, które produkowane jest od wieków na terenie Etiopii. Warzone z dodatkiem etiopskiego miodu i mielonego drzewa Gesho, dla dodania goryczki.
- Sah'tea (2009 r.; 9% obj. alk.; 6 IBU) interpretacja znanego w Poslce, fińskiego piwa Sahti. Dogfish swoją wersję karmelizuje poprzez wrzucenie do kotła rozgrzanych kamieni rzecznych. Piwo warzone jest z dodatkiem owoców jałowca pochodzących z Finlandii i co ciekawe z dodatkiem czarnej herbaty - nazwa stylu chyba w krajach anglojęzycznych kojarzy się jednoznacznie.
Chciało by się spróbować wszystkich tych wynalazków, a czytając te wszystkie opisy wyobraźnia piwowara domowego szybuje w najodleglejsze wymiary. Nowoodkryte grobowce, tajemnice, rozwikłanie zagadki co pito przed wiekami i na koniec uwarzenie współczesnej interpretacji. Wspaniałe! Jednak, przejdźmy w końcu do gwoździa programu jakim jest kultowe:
60 Minute IPA
Jest to piwo w stylu West Coast IPA, ma 6% obj. alkoholu i 60 IBU. Do chmielenia użyto odmian Warrior, Amarillo i Mystery Hop X. Sam Calagione opisuje swojego flagowca jako sesyjne piwo dla beer geek-ów. Mój egzemplarz butelkowany był 31 maja 2016 roku.
Do szkła nalewa się idealnie klarowny, wręcz krystaliczny, złoty trunek o głębokiej barwie. Piana powstaje z ochotą i powoli redukuje się do szerokiej obrączki.
Aromat jest chmielowy, soczysty, ale niezbyt intensywny. Dominują nuty cytrusowe, ale pojawia się też trochę nut żywicznych, a po ogrzaniu wyraźna i średnio przyjemna cebula. W tle słodkie niuanse miodowe. Co ewidentnie wskazuje na utlenienie.
W smaku początkowa pojawia się biszkoptowa słodycz i soczyste owoce, po chwili jednak wszystko zalewa średnio-wysoka goryczka, stopniowa rozwijająca się i na długo zalegająca w ustach. Lekko wysuszająca i ściągająca.
Jest to kolejne legendarne IPA z ameryki, którego miałem okazję próbować i kolejne, które nie do końca spełnia oczekiwania. Prawdopodobnie to wina transportu i długiego czasu od zabutelkowania, którego chmiel nie znosi. Piwo jest smaczne i nawet w takim stanie bije na głowę wiele krajowych produkcji, ale na pewno nie jest to jakaś czołówka w tym stylu. Picie 60 Minute IPA daje wrażenie wypełnienia ust pełnym spectrum goryczki - od krótkiego początku, przez soczysty środek oraz długi, wysuszający i zalegający finisz. Przypominający trochę posmak bardzo mocnej czarnej herbaty. Wierzę, że gdyby je pić świeże na miejscu, w Stanach może być niesamowite. Pijąc 60 Minute IPA ma się wrażenie obcowania z czymś kunsztownym, a przy tym czegoś tu brakuje.
Niestety IPA zza wielkiej wody, które możemy kupić w Polsce są "przemęczane" długim transportem w różnych warunkach (przeważnie nie chłodniczych) i oczekiwaniem w magazynach celnych, później w hurtowniach i sklepach. Kolejny raz okazało się, że butelka nie jest w stanie zapewnić dobrej jakości w takich warunkach. Właściwie wszystkie mocno chmielone piwa z Ameryki, które rzuciły mnie na kolana były puszkowane. Poczytajcie o The Alchemist - Heady Topper czy Pizza Port - Kook D.I.P.A i Ponto S.I.P.A. . Wychodzi na to, że jeśli kupować importowane, mocno chmielone piwa to albo trzeba wybierać te z bardzo świeżą datą albo szukać po prostu tych zapuszkowanych.
Niestety IPA zza wielkiej wody, które możemy kupić w Polsce są "przemęczane" długim transportem w różnych warunkach (przeważnie nie chłodniczych) i oczekiwaniem w magazynach celnych, później w hurtowniach i sklepach. Kolejny raz okazało się, że butelka nie jest w stanie zapewnić dobrej jakości w takich warunkach. Właściwie wszystkie mocno chmielone piwa z Ameryki, które rzuciły mnie na kolana były puszkowane. Poczytajcie o The Alchemist - Heady Topper czy Pizza Port - Kook D.I.P.A i Ponto S.I.P.A. . Wychodzi na to, że jeśli kupować importowane, mocno chmielone piwa to albo trzeba wybierać te z bardzo świeżą datą albo szukać po prostu tych zapuszkowanych.
Komentarze
Prześlij komentarz