Beer Cup - Bitwa 7: Saison

W końcu nastał 28 kwietnia 2016 roku - czas mojej bitwy w Beer Cup Kato 2016. O piwie, które przygotowałem mogliście przeczytać we wcześniejszym wpisie. Teraz skupmy się na samej bitwie, w której to pierwszy raz mogłem zasiąść po drugiej stronie stołu. Wyobrażałem sobie, że do konkursu podejdę na pełnym luzie, jednak im bliżej "godziny zero" tym większe były nerwy.

Prawie wszyscy piwowarzy (photo by Tomasz Gebel)
Konkurentów miałem zacnych, wszyscy zrzeszeni w Polskim Stowarzyszeniu Piwowarów Domowych i bardzo ambitnie podchodzący do warzenia piwa. Największą pracę z nas wszystkich wykonał jednak Wojtek Krężel, który jak sam mówił, przed konkursem nigdy nawet nie pił saisona. Na początek więc, poszedł do sklepu i kupił wszystkie saison-y jakie były dostępne - by wyrobić sobie opinię. Kolejnym krokiem było znalezienie i przeczytanie kultowej książki Phila Markowskiego pt. "Farmhouse Ales: Culture and Craftsmanship in the Belgian Tradition", sam także jej szukałem, ale bez powodzenia. Wojciech następnie uwarzył cztery różne saison-y, a jeden z nich zaszczepił szczepem drożdży odzyskanych z butelki ikony stylu z browaru DuPont (sic!). Do tego tworzył wykresy profilu wody, ustalał jej twardość i zasadowość tak by trafić w idealny punkt... tak ambitnego i konsekwentnego podejścia do warzenia piwa jeszcze nie widziałem. Chapeau bas! Pytanie brzmiało tylko czy te starania docenią tego dnia konsumenci i czy nie jest to przesada na konkursy tego typu? Chyba, że robimy to dla własnej przyjemności, szkolenia warsztatu i ostateczny wynik bitwy nie do końca będzie nas interesował. 

Absurdalna tego wieczoru pękała w szwach, rozpoczęcie polewania piw konkursowych opóźniło się około 20 min, a nerwy ciągle narastały. W końcu Remik sięgnął po mikrofon, zaprosił nas do zajęcia miejsc, a sam pokrótce opisał czym jest prezentowany tego dnia styl piwa. Czyste szkła degustacyjne skończyły się mniej więcej po rozlaniu 10 butelek piwa. Chętnych na spróbowanie i oddanie głosu było tylu, że jeszcze dwa razy musieliśmy czekać na mycie szklanek. Zmniejszaliśmy polewane objętości, a i tak okazało się, że piwa nie starczyło dla wszystkich chętnych. Najpierw skończyło się piwo nr 2, później nr 3 i stwierdziliśmy, że nie ma sensu rozlewać pozostałych, skoro nie ma szans na ocenę wszystkich czterech piw.

Czterech wspaniałych (photo by Tomasz Gebel)
Najlepsze było to, że w tym całym zamieszaniu zdołałem spróbować tylko polewaną przeze mnie próbkę nr 3 i tak naprawdę nie wiedziałem, które piwo jest moje. #3 okazała się bardzo rześka z wyraźnym chmielowym aromatem i smakiem - łatwo domyśliliśmy się, że to piwo chłopaków z Browaru Suchy Karton (jako jedyni chmielili swoje piwo na zimno odmianą Lemon Drop). 

Piwo się skończyło, kilka osób było zawiedzionych tym, że nie załapało się na wszystkie próbki. Ja po cichu miałem nadzieję, że nie będę musiał opowiadać o moim piwie, zgromadzonej licznie publiczności - tak jak to było dotychczas. Mikrofon w ręku = kupa w majtach. Niestety podczas gdy jury liczyło głosy, my zostaliśmy poproszeni o "przemowy". No i jak to zwykle bywa, z misternie obmyślonego na tą okazję tekstu, w głowie nie pozostało nic. Chciałem tylko jak najszybciej oddać "palący w dłoń" mikrofon kolejnemu piwowarowi. Także moją przemowę zastąpiło kilka ogólnych zdań, niestety. 

Kulminacją było jednak ogłaszanie wyników, wiadomo, że nikt nie chce być ostatni i jakoś tak głupio byłoby dostać np 0 głosów. Głosujący okazali się jednak przychylni  - na moje piwo (próbka #2) swój głos oddało 31 osób, co pozwoliło mi zająć drugie miejsce. Wygrało nowofalowe podejście chłopaków z Suchego Kartonu, a ja cieszę się, że mój saison okazał się najlepszy spośród tych klasycznych. 
Jesteś zwycięzcą - Browar Suchy Karton (photo by Tomasz Gebel)
Bitwa nr 7 była bitwą rekordową pod względem ilości głosujących. Tego dnia swojego faworyta spośród czterech piw wybierało aż 113 osób ( w tym jeden głos nie ważny - jakiś jegomość był tak zaaferowany, że zapomniał zaznaczyć na które piwo głosuje)! Dziwne, że największym zainteresowaniem cieszył się tak, w gruncie rzeczy, "nudny" belgijski styl piwa.

Gratuluję zwycięzcom i nie mogę doczekać się ćwierćfinałów! Mam nadzieję, że będę mógł wziąć udział w kolejnych edycjach Beer Cup Kato. Takie konkursy oprócz tego, że popularyzują piwowarstwo domowe, są okazją do poznania innych piwowarów, ich podejścia do warzenia i warsztatu.

Na koniec statystyki:




No i zaległe z poprzedniej bitwy, która odbyła się w Dobrym Zbeerze w Gliwicach:



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty