Artezan - Dodo

Zagwozdka: co wygląda jak sok pomarańczowy, pachnie jak sok multiwitamina, a smakuje jak sok tropikalno-cytrusowy z chmielem? Wiem, głupia to zagadka skoro odpowiedź dałem w tytule posta... ale, mieliście kiedyś chomika? 


New England IPA/Northeast IPA/Vermont IPA - to zamiennie stosowane nazwy na nowy trend w piwowarstwie. Nawet bardzo nowy. Mówi się, że pierwszym piwem w tym stylu był Heady Topper z The Alchemist. ale tak na dobre mętne india pale ale rozpanoszyło się w ciągu ostatnich dwóch lat. NEIPA szybko przybyło zza Wielkiej Wody także do nas. Czym jest to nowe "zjawisko"? Jest to wariacja na temat IPA, z tą różnicą, że "interpretacja z Vermont" ma być mętna, kremowa i przede wszystkim bardzo soczysta, zarówno w zapachu jak i w smaku. Chmielnie ma być oczywiście bardzo intensywne, z tym, że bardziej niż goryczka, pożądane jest uzyskanie posmaków (i skojarzeń) owocowych. 

Na Polskim rynku pojawiło się już kilka interpretacji tego stylu. Tak na szybko mogę wymienić Pintę, Deer Bear czy Piwne Podziemie, a pewnie jeszcze kilka browarów się z nim mierzyło. W moje ręce wpadła jednak nowość z Artezana - Dodo, czyli jak zapowiada etykieta Tropical IPA.


Dodo

Piwo ma 16% ekstraktu, 6% obj. alkoholu i 50 IBU. Uwarzone zostało z dodatkiem mango, marakui i owoców guava. Nachmielone zostało odmianami Amarillo, Centennial, Mosaic i Citra.



O tym jak będzie wyglądać to piwo możemy przekonać się patrząc na błotnisty szlam wypełniający butelkę. W szkle wcale nie jest inaczej - piwo jest gęste, nalewa się trochę jak syrop, a przy tym jest totalnie, błotniście mętne. Piana tworzy się z trudnością i szybko całkowicie zanika. 
Aromat jest intensywny i mega owocowy. Wąchając to coś z zamkniętymi oczami powiedziałbym, że nalano mi jakiegoś dziwnego soku owocowego... w sumie oczu to wcale nie trzeba zamykać. Jest masa owoców tropikalnych marakuja, melon, mango, a do tego cytrusy w postaci pomarańczy i grejpfruta. Gdzieś w tle pojawiają się zielone, tytoniowe nuty chmielu. 
W smaku piwo jest średnio-pełne, w ustach także przypomina konsystencję soku. Na pierwszy plan stanowczo wysuwa się chmiel, owoce schodzą troszkę w cień. Trawa, suszone liście tytoniu i pełna moc cytrusów - to one dominują. Goryczka jest wysoka, cytrusowa, mocno (bardzo mocno?) gryzie gardło powodując wręcz pieczenie. Po każdym łyku, w ustach pozostaje posmak owoców tropikalnych.

Dodo to maksymalnie przegięte piwo. Od wyglądu, przez aromat, smak i odczucie w ustach zadziwia. Totalnie owocowe i w gruncie rzeczy przechmielone. Tak wysoką i gryzącą goryczkę jak tutaj dotychczas uznawałem za wadę, której bardzo nie tolerowałem ( abstrahując od tego, że takiego zniszczenia gardła nie poczyniło dawno żadne piwo). Z Dodo jest jednak inaczej. Bo nie da się nie zauważyć, że drapanie w gardle bardzo mocno koresponduje z owocowym, a przede wszystkim cytrusowym charakterem piwa - jeszcze bardziej sprawiając wrażenie soku wyciśniętego z bardzo gorzkich grejpfrutów i kwaśnych cytryn. Nie wiem czy to był przemyślany zabieg, ale wyszło bardzo ciekawie. Choć nie twierdzę, że jest to doskonała i najlepsza interpretacja New England IPA, to uważam, że piwo doskonale wpisuje się w ramy stylu, a że drapie w gardło? Sok z cytryny też drapie. Z niecierpliwością wyczekuję i na pewno będę szukał innych NEIPA na polskim rynku. Dziś zostałem totalnie zaskoczony.




Komentarze

Popularne posty