Wąsosz/Kraftwerk - This is Kraft, Bitch!

Kiedyś ciemne lagery były moim pierwszym wyborem w knajpach. Zamiast Tyskiego wolałem Kozela Cernego, a tam gdzie knajpy podchodziły ambitniej do swojej oferty i pojawiały się np. piwa czeskie, wybierałem Litovela Dark. Później pojawiły się piwa rzemieślnicze i ciemne lagery poszły w zapomnienie. Tym bardziej koncernowe, które nagle stały się niemal bezsmakowe.



W gruncie rzeczy odrzuciłem większość dolniaków, rzemieślnicy i piwa górnej fermentacji stanowczo zapewniali bogatsze doznania. Jakoś tak ułożył się rynek - koncerny rzadko sięgały po górniaki, a rzemieślnicy po dolniaki. Jednak rewolucja to zmiany! Co i rusz jedna ze stron wyciąga szpony na drugą stronę barykady... i całe szczęście. Konsumenci mogą tylko na takim stanie rzeczy zyskać.

This is Kraft, Bitch! to piwo w stylu schwarzbier uwarzone przez browar Wąsosz w kooperacji z browarem Kraftwerk. Piwo ma 13% ekstraktu i 5,2% alkoholu obj. Do uwarzenia piwa wykorzystano m.in. słód wędzony torfem i zastosowano amerykańskie odmiany chmielu: Columbus i Chinook. Dodatkowo piwo leżakowało z płatkami dębowymi po koniaku.

Oprawa graficzna bardzo mi się podoba, tak jak nazwa piwa jest zadziorna i buńczuczna w pewnym sensie. Z etykiety bije arogancka pewność siebie twórców piwa. Nie wiem czy taki miał być efekt, ale wyszło ciekawie.


Piwo ma czarną barwę, piana intensywna, jednak szybko redukuje się do obrączki. 
Zapach średnio-intensywny, w pierwszej linii mamy chmiel - świeży, zielony, lekko żywiczny. W tle nikłe aromaty kojarzące się z pumperniklem. Wędzonka w zapachu właściwie niewyczuwalna. 
W smaku lekkie, ale nie wodniste. Początek to lekka torfowa wędzoność, w tle ciemne słody, coś jak przypalone ciemne pieczywo  - takie sztucznie przyciemnione, z dodatkiem kakao, a nie razowe. Na finiszu pojawiają się lekko cierpkie, drewniane nuty z wydaje się wyczuwalnym wpływem koniaku - choć to może być autosugestia. Goryczka średnio-niska, ziołowa. Po przełknięciu w ustach pozostaje posmak mocno gorzkiej czekolady i spalonego ziarna.

Czego spodziewałem się po schwarzbierze z kooperacji Wąsosz/Kraftwerk? Przede wszystkim piwa ciekawszego niż koncernowe, ale głównie za sprawą słodu wędzonego torfem i dodatków: chmieli i płatków dębowych. No i cóż aromat jakoś nie jest bardzo zaskakujący i złożony,  na szczęście w smaku jest dużo lepiej. Torf dochodzi do głosu, pojawia się nuta drewna, a całość jest jednak wyraźna. Piwo nie jest bardzo wykręcone, ale na pewno z dość standardowego stylu udało się stworzyć ciekawy trunek. Wyjście poza schematy i znane reguły opłacało się. Takiego schwarzbiera kupiłbym po raz drugi, nawet pomimo wszechobecnych piw nowofalowych. Standard w ciekawej odsłonie.This is Kraft, Bitch!


warka: przydatność do spożycia - 14.04.2016

Komentarze

Popularne posty