Nøgne Ø - Two Capitans

Norweskiego Nøgne Ø chyba już nikomu kto choć trochę interesuje się piwem nie trzeba przedstawiać, a i nazwa piwa Two Capitans zapewne niejednemu gdzieś tam przemknęła. Bardzo często przewijała się ona w kontekście Michała Saksa i AleBrowaru. Dlaczego? Ano dlatego, że jak mówi sam Michał, to właśnie piwo otworzyło mu oczy i poszerzyło piwne horyzonty. Spróbował go w Pradze w pubie Zubaty Pes i uznaje, że od tego momentu stał się Hop Headem. 


Two Capitans to double (czy jak kto woli) imperial IPA. Piwem tym niejaki Jan Halvor Field zwyciężył Norwegian Homebrewing Championship w 2010 roku. Czyli zdobył odpowiednik naszego Grand Championa Birofilia, a zamiast w Cieszynie uwarzył swoje piwo w browarze Nøgne Ø. Piwo ma 18.3º Plato, 8,5% alkoholu obj, i aż 100 IBU.

Etykieta jak zwykle jest skromna, jednak tym razem duże logo browaru i krótka historia powstania piwa widnieje na tle dwóch samolotów z charakterystycznym  "Ø" wymalowanym na ogonie. 


Podczas nalewania wytwarza się gęsta i intensywna piana, która pięknie, grubą warstwą okleja szkło. Piwo jest bursztynowe i idealnie klarowne.
Aromat jest wybitnie chmielowy i bardzo złożony. W pierwszej chwili dominują cytrusy, ale zaraz za nimi pojawiają się owoce tropikalne. W tle zarysowują się zapachy tytoniowe i żywiczne. Za tym wszystkim delikatnie majaczą słody. Całość tworzy słodki konglomerat aromatów chmielowych, jest w nim coś frapującego i niespotykanego w innych piwach. Jego intensywność przypomina wręcz sztucznie aromatyzowane owocowe słodycze, nie wiem landrynki, żelki czy galaretki, nieważne. Aromat jest po prostu zniewalający. 
W smaku piwo wydaje się być trochę płytsze co wcale nie oznacza, że jest złe. Od razu dostajemy uderzenie mocnej goryczki, jednak szybko jest ona równoważona dużą pełnią słodową. Pojawiają się posmaki cytrusowe, a po ogrzaniu tytoniowe. Na finiszu goryczka jest jeszcze mocniejsza, jednak bardzo fajnie równoważy lekką słodycz piwa i nie przeszkadza. Alkohol jest niewyczuwalny. 

Two Capitans to przede wszystkim złożone i doskonale ułożone piwo. Nie dziwię się, że Michał Saks po nim właśnie zakochał się w chmielu. Spróbowanie tego własnie trunku jako pierwszego w życiu IPA (czy IIPA) musi być jak cios w mordę, jak nagłe oświecenie, po którym nic już nie pozostaje takie samo. A z drugiej strony ciężko będzie nam znaleźć równie intensywnie chmielowe piwo. Reasumując jest to doskonały trunek i całkiem łatwo przyswajalny przedstawiciel IIPA.


Komentarze

Popularne posty