"Craft" w krzakach

Dziś miałem okazję po raz pierwszy wyjść ze swoim synem na spacer. Spacer sam na sam. Nie mogłem powstrzymać się od pokusy pójścia do lasu, pomimo tego, że ewidentnej ścieżki w jego kierunku nie ma. No ale, przecież mężczyźni nie boją się ani błota, ani wertepów, kęp traw czy kretowin. Synu spał w najlepsze, a tata kontemplował nową przecież sytuację. Już nie mogę doczekać się wspólnych zabaw, pokazywania świata, wspólnych wyjazdów bliższych i dalszych.... no ale w sumie to nie o byciu tatą miałem pisać.

No, więc tak sobie wędrowaliśmy przez błota i po raz kolejny zasmucił mnie widok leśnych poboczy. Śmieć na śmieciu. 


Czy naprawdę nie można opakowania po batoniku, papierosach czy po nalewce zabrać ze sobą? Idąc do lasu mam nadzieję na wyciszenie i napatrzenie się na czystą naturę, a niekoniecznie na opony i kolorowe odpadki. Punktem kulminacyjnym było przejście w bezpośredniej bliskości miejsca gdzie jesienią 2015 roku jakiś desperat postanowił popełnić samobójstwo przez odpalenie petardy w ustach... cóż za pomysłowość! W każdym razie próba samobójcza zakończona powodzeniem. Pomimo upływu kilku miesięcy w miejscu tym, wśród pni dębów malowniczo wije się plastikowa taśma policyjna. Miejsce zgonu oddzielono taśmą i pomimo tego (albo właśnie dlatego), że jest w środku lasu pozostawiono ją samą sobie. Z tego co wiem za śmiecenie w lesie przewidziane są kary. Zastanawiam się w związku z tym czy nie zgłosić faktu zaśmiecania na policję... ze wskazaniem bardzo prawdopodobnego sprawcy.  Ot, zrządzenie losu. Ciekawe czy olaliby sprawę od razu czy dopiero po chwili?


W drodze powrotnej moją uwagę przykuła butelka, niby jedna z wielu. Jednak po bliskim przyglądnięciu się... zdębiałem. W sumie nic wielkiego, ale byłem zdumiony i naprawdę zaskoczony. Coś jakbym zobaczył Nergala na mszy świętej, albo własną babcię zasuwającą w młynie na koncercie Behemoth-a. Wiecie o co chodzi, po prostu stoicie z otwarta gębą. Na butelce widniała etykieta piwa Artezan - Pacific Pale Ale. Spodziewałem się kolejnego Żubra, Tyskiego czy Lecha, a tu "craft" w krzakach. 

Głupie, nie? Ale czy to nie jeden z dowodów na popularyzację piwa rzemieślniczego?


Komentarze

Popularne posty