Anderson Valley - Bourbon Barrel Stout
Na facebook-owym profilu tyskiego Gambrinusa pojawiła się taka aktualizacja kranów:
Mój wzrok przykuła pozycja numer 7 - Bourbon Barrel brzmi dobrze, jeśli dodamy do tego amerykański browar, to staje się już pozycją obowiązkową! Zarezerwowałem stolik i z niecierpliwością czekałem na wieczór.
Anderson Valley - Bourbon Barrel Stout
Anderson Valley Brewing Company to browar założony w 1987 roku w Kalifornii. W tamtym czasie był to jeden z 20 browarów rzemieślniczych w Stanach Zjednoczonych. W logo mają charakterystycznego niedźwiedzia z porożem jelenia, popijającego wodę. Mocniej stąpający po ziemi mogli by powiedzieć, że to niedźwiedź pijący wodę... za którym stoi pochylony jeleń ;)
Aromat w pierwszej chwili wydawał się niezbyt intensywny, ale jestem przekonany, że to wpływ pubu. Po opróżnieniu szklanki do połowy czujemy słodkie suszone śliwki, delikatne nuty palone i kawowe.
Mój wzrok przykuła pozycja numer 7 - Bourbon Barrel brzmi dobrze, jeśli dodamy do tego amerykański browar, to staje się już pozycją obowiązkową! Zarezerwowałem stolik i z niecierpliwością czekałem na wieczór.
Anderson Valley - Bourbon Barrel Stout
Anderson Valley Brewing Company to browar założony w 1987 roku w Kalifornii. W tamtym czasie był to jeden z 20 browarów rzemieślniczych w Stanach Zjednoczonych. W logo mają charakterystycznego niedźwiedzia z porożem jelenia, popijającego wodę. Mocniej stąpający po ziemi mogli by powiedzieć, że to niedźwiedź pijący wodę... za którym stoi pochylony jeleń ;)
Bourbon Barrel Stout jak podaje strona producenta, ma 6,9% obj. alkoholu i 14 IBU. Jest to stout leżakowany 3 miesiące w beczkach po amerykańskiej whiskey typu bourbon - Wild Turkey.
Piwo ma ładną beżową, drobno-pęcherzykową pianę, która jednak szybko zupełnie zanika. Barwa czarna, z rubinowymi prześwitami.
Już po pierwszym łyku wiemy, że mamy do czynienia z piwem wyjątkowym! Bourbon Barrel Stout co chwilę coś przed nami odkrywa. Początek to znowu suszone śliwki, słodka czekolada i bardzo delikatne nuty palone. Końcówka to bardzo delikatne nuty wanilii pochodzące zapewne od beczki i delikatne rozgrzewanie alkoholowe. Piwo bardzo pełne, gładkie i niezwykle pijalne. Próbowane w spokojniejszym miejscu pewnie odkryłoby przed nami jeszcze więcej.
Trunek wybitny, kojarzący się z luksusowymi "pralinkami" - śliwki moczone w bourbonie w słodkiej czekoladzie! Najlepszy stout jaki dotychczas piłem i pewnie najlepsze piwo jakie miałem okazję próbować. Dodatkowo opcja lana naprawdę korzystnie wypada cenowo, bo za butelkę 0,65 l. trzeba zapłacić około 3 razy więcej. Także korzystajcie puki jest! A jeśli nie, to może znajdziecie gdzieś w Polsce taką butelkę...
i skusicie się na odrobinę luksusu. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz