Fuller's - Bengal Lancer
"Żabka" wprowadziła do swej oferty całkiem dużo różnorodnych piw. Możemy kupić m.in. piwa z Bojanowa "Bojan Black IPA" i "Toporek", a także kilka przedstawicieli browarów brytyjskich. Wzrok przyciągają piękne butelki i etykiety londyńskiego browaru Fuller's. Pomimo wysokiej ceny (8,99 zł), wziąłem na spróbowanie IPA - Bengal Lancer.
Fuller's - Bengal Lancer
Bengal Lancer oznacza bengalskich lansjerów czyli odział kawalerii brytyjskiej uzbrojonej w długie bambusowe włócznie. Wykorzystywane w XVIII - XIX w. przez armię Brytyjską w wojnach w Indiach, a także w Afganistanie, Egipcie, Sudanie i in.
Piwo ma być przedstawicielem klasycznego stylu English India Pale Ale. Aromat to pierwsze zdziwienie - kompletnie nie czuć zapachu chmielu znanego z innych IPA, właściwie wyczułem tylko słody. Po ogrzaniu w szklance pojawiają się jakieś dziwne kwaśne nuty.
Barwa bursztynowa, piana średnia, grubo-pęcherzykowata, szybko opada, ale jej cienka warstwa pozostaje na piwie do końca picia. Piwo jest klarowne. Smak to dobra podbudowa słodowa, karmel i od razu pojawiająca się goryczka. Problemem jest to, że gorycz jest jakaś taka bez wyrazu, tępa i lekko zalegająca. Smak chmielu jest ledwo wyczuwalny - bardzo delikatne żywice czy zioła. Dość nietypowo jak na IPA. Jednak to klasyka, więc chmiele angielskie, które są mniej efektowne niż np. amerykańskie. Przyzwyczajony jestem, że jak IPA to buchnięcie cytrusów, owoców itp. Niby jest to piwo górnej fermentacji, ale wydaje się niezwykle "czyste" - brak złożoności smaku. Dodatkowo ciągle gdzieś tam w tle pojawią się te lekkie kwaśne nuty. Po teście na dłoni ( rozsmarowanie piwa na nadgarstku i powąchanie) wyraźnie czuje się kwas izowalerianowy. Zapach mało przyjemny, niektórzy mówią, że skisły ser lub stare skarpety. Mi bardziej kojarzy się z ... wymiocinami niemowlaka. W piwie świadczy to ponoć o zastosowaniu starego, zleżałego chmielu - dokładnej reakcji chemicznej nie znam ;) Reasumując - piwo proste, niezaskakujące, bez wyrazu.
Najlepsza w tym piwie jest... butelka i etykieta. Przyciąga wzrok :) Myślę, że jeśli ktoś chce spróbować jakiegoś India Pale Ale to te 9 zł może o wiele lepiej zainwestować.
Fuller's - Bengal Lancer
Bengal Lancer oznacza bengalskich lansjerów czyli odział kawalerii brytyjskiej uzbrojonej w długie bambusowe włócznie. Wykorzystywane w XVIII - XIX w. przez armię Brytyjską w wojnach w Indiach, a także w Afganistanie, Egipcie, Sudanie i in.
Piwo ma być przedstawicielem klasycznego stylu English India Pale Ale. Aromat to pierwsze zdziwienie - kompletnie nie czuć zapachu chmielu znanego z innych IPA, właściwie wyczułem tylko słody. Po ogrzaniu w szklance pojawiają się jakieś dziwne kwaśne nuty.
Barwa bursztynowa, piana średnia, grubo-pęcherzykowata, szybko opada, ale jej cienka warstwa pozostaje na piwie do końca picia. Piwo jest klarowne. Smak to dobra podbudowa słodowa, karmel i od razu pojawiająca się goryczka. Problemem jest to, że gorycz jest jakaś taka bez wyrazu, tępa i lekko zalegająca. Smak chmielu jest ledwo wyczuwalny - bardzo delikatne żywice czy zioła. Dość nietypowo jak na IPA. Jednak to klasyka, więc chmiele angielskie, które są mniej efektowne niż np. amerykańskie. Przyzwyczajony jestem, że jak IPA to buchnięcie cytrusów, owoców itp. Niby jest to piwo górnej fermentacji, ale wydaje się niezwykle "czyste" - brak złożoności smaku. Dodatkowo ciągle gdzieś tam w tle pojawią się te lekkie kwaśne nuty. Po teście na dłoni ( rozsmarowanie piwa na nadgarstku i powąchanie) wyraźnie czuje się kwas izowalerianowy. Zapach mało przyjemny, niektórzy mówią, że skisły ser lub stare skarpety. Mi bardziej kojarzy się z ... wymiocinami niemowlaka. W piwie świadczy to ponoć o zastosowaniu starego, zleżałego chmielu - dokładnej reakcji chemicznej nie znam ;) Reasumując - piwo proste, niezaskakujące, bez wyrazu.
Najlepsza w tym piwie jest... butelka i etykieta. Przyciąga wzrok :) Myślę, że jeśli ktoś chce spróbować jakiegoś India Pale Ale to te 9 zł może o wiele lepiej zainwestować.
Komentarze
Prześlij komentarz